sobota, 2 stycznia 2016

Rozdział 7

         Trzymałem ją w uścisku i pomyślałem, że właśnie trzymam w ramionach cały mój świat. Spojrzałem w jej piękne błękitne oczy. Błyszczały. Zbliżyłem się do niej i lekko pocałowałem. Uśmiechnęła się, przyciągnęła mnie bliżej i wpiła się w moje usta. Staliśmy tak, aż nie zabrakło nam powietrza. Wtedy wtuliła się we mnie.
- Wiesz co?
- No?
- Kocham to, że jestem od ciebie niższa.
- Dlaczego?
- Bo mogę słyszeć bicie twojego serca.
- Ono bije tylko dla ciebie kochana- znów ją pocałowałem.
*Leo*
     Wiktoria szła do szkoły z Weroniką. Na szczęście w pewnej chwili Wera odeszła. Przyspieszyłem kroku. W szkole byłem chwilę przed moją księżniczką. Wziąłem wcześniej przygotowany bukiet jej ulubionych kwiatów.
Gdy podeszła zacząłem rapować drugą zwrotkę "Shining stars". Na słowach: "Kocham cię my polish queen" dałem jej bukiet. Miała łzy w oczach. Patrzała na mnie, uśmiechając się. Zbliżyłem się do niej i przytuliłem. Wtuliła się we mnie i usłyszeliśmy oklaski. Spojrzałem i ujrzałem wiele osób naokoło nas. Uśmiechnąłem się pod nosem. Brunetka lekko się zarumieniła. Kochałem gdy tak robiła. Wyglądała wtedy ślicznie. W końcu tłum się rozszedł. Spojrzała na mnie i powiedziała:
- Dziękuję. Ale.... Czemu teraz tu przyszedłeś?
- Bo cię kocham księżniczko i chcę, żeby każdy to wiedział.
- Jesteś kochany.
- Kocham cię. Widzimy się dzisiaj?
- Oczywiście. Przyjdziesz do mnie?
- Tak, a teraz mam jeszcze jedną niespodziankę.
- Ale ja mam lekcje.
- Spokojnie, nauczycielka wie, że cię nie będzie. Jesteś zwolniona z dwóch pierwszych lekcji.
- Serio?
- Tak, a teraz chodź.
       Zaczęliśmy iść w stronę małego stawu, gdy nagle zauważyliśmy Karola. Popatrzał na nas ze złością i podszedł.
- Co tu robisz?- zapytał.- Chyba miałeś się odwalić od mojej dziewczyny.
- Przypominam ci, że to nie twoja dziewczyna- powiedziałem.
- Na razie. Chwilowa przerwa.
- Wiesz co? Myślę, że jednak nie.
- Co ty możesz o tym wiedzieć?
- To moja księżniczka. Zostaw ją w spokoju.
- Jeszcze zobaczymy- powiedział i odszedł.
      Złapałem brunetkę za rękę i znów zaczęliśmy iść. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Stała tam drewniana altanka. Poszliśmy w jej stronę. Był tam zastawiony stół.
- Proszę usiądź. Wyjątkowe śniadanie dla wyjątkowej dziewczyny.
- Dziękuję.
      Zjedliśmy wspólnie posiłek i odprowadziłem moją królewnę do szkoły. Ja wróciłem do siebie.
*Weronika*
        Czekałam na trzecią lekcję, polski, a Wiki ciągle nie było. Naprawdę się denerwowałam. W końcu postanowiłam podejść do Karola.
- Widziałeś dzisiaj Wiktorię?
- Tak, a co?
- Gdzie ona jest?
- A skąd mam to wiedzieć.
- To gdzie ją widziałeś?
- Rano szła gdzieś z tym lalusiem.
- Z kim?
- Z tym całym Leonardem czy jak mu tam.
- Leondre- wysyczałam przez zęby.
     Wściekłam się na niego. Po chwili ujrzałam moją przyjaciółkę. Natychmiast do niej podbiegłam i przytuliłam.
- Martwiła się o ciebie. Gdzieś ty była?
- Przepraszam- opowiedziała mi całą historię.
- Ooo jakie to słodkie. On jest naprawdę wspaniały, ale jestem na ciebie zła. Mogłaś chociaż zadzwonić. Martwiłam się o ciebie.
- Przepraszam cię, ale on mnie zaskoczył i nie pomyślałam o tym. Wybaczysz mi?- popatrzyła na mnie jak smutny piesek.
- No.... Jasne- przytuliłam ją.
*Wiktoria*
        Poszłyśmy na lekcję. To co zrobił Leondre było naprawdę urocze. Byłam mu wdzięczna. Teraz już się nie bałam. Chciałam opowiedzieć mu wszystko. Byłam pewna, że to zrozumie. Próbowałam skupić się na lekcjach, ale ciągle myślałam o dzisiejszym poranku. Polski bardzo lubiłam, ale nie był teraz dla mnie zbyt ciekawy. Nauczycielka omawiała jakiś wiersz. Starałam się jej słuchać. Gdy zadzwonił dzwonek zebrałam rzeczy i wyszłam z klasy. Chciałam udać się stronę szatni od w-f, by przebrać się na lekcję. Podszedł do mnie Karol.
- Hej mała.
- Czego ode mnie chcesz?
- Może grzeczniej?
- Odczep się ode mnie.
- Co? Teraz udajesz, że już nic do mnie nie czujesz.
- Przeszło mi.
- Myślisz, że ci uwierzę? Nie jestem głupi.
- No nie powiedziałabym- mruknęłam pod nosem.- Rób co chcesz, ale mi przeszło. Kocham kogoś innego, kto też mnie kocha i do tego szanuje- to powiedziałam głośniej.
- Jasne. Dobra, na razie idź, ale wiedz, że nie odpuszczę- odeszłam kawałek i krzyknęłam:
- Dupek!
      Weszłam do szatni i się przebrałam.
Dzisiaj mieliśmy grać w piłkę nożną. Ucieszyłam się, bo kochałam ten sport. Podzieliliśmy się na dwie drużyny i zaczęliśmy grać. Szło mi dobrze. Strzeliłam kilka bramek. Po kończonej lekcji przebrałam się z zwyczajne ubrania i poszłam na resztę lekcji. Minęły w miarę szybko i nim się obejrzałam, byłam w drodze do domu.
    Siedziałam chwilę w pokoju i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam, żeby otworzyć, ale moja mama zrobiła to wcześniej.
- Kim jesteś?- zpaytała.
- Jestem Leo. Przyszedłem do Wiktorii- zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
- Mamo, spokojnie. Wpuść go- niechętnie to zrobiła. Zabrałam bruneta do swojego pokoju. Usiedliśmy na moim łóżku. Popatrzał na mnie i powiedział:
- Wiesz, że nie musisz tego robić?
- Muszę i chcę. A więc.....
****************************************************************************
Koniec! Wiem, że krótki rozdział i przepraszam. Postaram się, żeby jutro był następny. Jak się podobał? Proszę zostawcie komentarze. Liczę na motywację. Buziaki Misiaki :* Kocham was <3
W nagrodę za krótki rozdział

5 komentarzy:

  1. Rozdział super❤ Nadal płacze ze śmiechu przez komentarz tej dziewczyny haha xD
    Jaki papier? Boże haha xD
    Czekam na nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabić Cię. XD ale cudowne 💗💗

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki jest tytuł tej piosenki którą śpiewał Charlie? (Filmik)

    OdpowiedzUsuń