piątek, 29 stycznia 2016

Rozdział 17

 Rozdział dedykuję mojemu złemu rottweilerowi z którym idę na Barbie. Kocham cię Julka xD Tylko mnie nie zabij xDD

*Następnego dnia*
          Dzisiaj mogłam już wychodzić ze szpitala. Bardzo mnie to cieszyło. Przyjechała po mnie mama bruneta. Razem w nią udałam się w drogę powrotną. Po drodze pytała mnie czy na pewno wszystko w porządku. Cały czas powtarzałam jej, że tak. Teraz marzyłam tylko o tym żeby znaleźć się w ramionach mojego księcia. Chciałam także porozmawiać z Asią o tych obawach, o jakich mi wczoraj wspomniała. Zastanawiałam się o co chodzi. Ja cały czas bałam się, co zrobi Julia. Teraz już się bałam. Przerażała mnie perspektywa, że kiedykolwiek jeszcze mogę ją spotkać. Włożyłam do uszu słuchawki i przymknęłam oczy. Po jakimś czasie poczułam delikatne potrząsanie za ramie. To mama bruneta mnie budziła. Uśmiechnęła się do mnie, gdy otworzyłam oczy i powiedziała, że dojechałyśmy na miejsce. Powoli i niechętnie wstałam z ciepłego i wygodnego fotela. Przypomniałam sobie, że w środku czekam na mnie brunet i wtedy szybko pobiegłam. Gdy tylko weszłam chwycił mnie w swoje ramiona. Wtuliłam się w niego i nie chciałam puścić. Byłam zmęczona, więc zaczęłam ziewać. Wtedy Leo wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Położył się obok i przykrył mnie kocem. Nie chciałam spać tylko z nim porozmawiać, ale byłam padnięta i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*Leo*
        Patrzyłem na moją śpiącą królewnę. Minął dopiero jeden dzień, a ja już się za nią potwornie stęskniłem. Bałem się o nią i to strasznie. Zastanawiałem się co by było, gdybyśmy nie dotarli tam na czas. Po mojej głowie zaczęły chodzić najczarniejsze scenariusze. Szybko się ich pozbyłem i przytuliłem moją księżniczkę. Spała spokojnie. Cieszyłem się, że już jest przy mnie. Była całym moim światem. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś się jej stało.
           Jutro mieliśmy mieć koncert. Dziewczyna powiedziała, że z nami pójdzie, ale bałem się czy nie jest na to za słaba. Jednak zapewniła mnie, że wszystko w porządku i koniecznie chce iść, więc się zgodziłem.
       Rano wstałem wyjątkowo wyspany. Moja królewna jeszcze spała. Zrobiłem jej śniadanie i zaniosłem do łóżka. Powoli się rozbudziła. Była rozczochrana, ale wyglądała ślicznie. Pocałowałem jej czoło i powiedziałem żeby jadła, co posłusznie zrobiła. Gdy skończyła poszła się przebrać.
Postanowiliśmy jeszcze przejść się na spacer. Wziąłem ją ostrożnie za rękę i wyszliśmy. Szliśmy powoli ciesząc się słońcem, które nas grzało.
*Asia*
         Obudziłam się uśmiechnięta. Cieszyłam się, że Wiktoria wróciła ze szpitala. Brunetów nie było, a Charlie spał. Postanowiłam włączyć sobie muzykę na słuchawkach. Puściłam Jeremi "Bez niej nie byłoby nas". Zaczęłam po cichu nucić:
-  Dlaczego jest tak trudno
Zamienić parę słów
Spojrzeć w twoje oczy
Uśmiechnąć się i móc
Teraz żyć tą chwilą
Myśli złe przeminą
Tak ja wiem nie jest łatwo lecz
Miłość w swoim sercu masz

ref. I ty to wiesz, że tu i teraz
Miłość ma moc
Ona wypiera
To taka siła, którą w sobie masz
Ona naszemu życiu daje blask
Bez niej nie byłoby nas
Bez niej nie byłoby nas
Bez niej nie istniałby świat
Bez niej nie byłoby nas- skończyłam śpiewać piosenkę i usłyszałam oklaski.
- Ślicznie śpiewasz- powiedział Charlie.\
- Nie prawda. Znam kogoś kto ładnie śpiewa.
- No, ale mnie i Leo nie licz- zaśmiał się. - A ty pięknie śpiewasz.
- Nie i nie kłóć się ze mną. Wiktoria ładnie śpiewa. CHcociaż tak nie uważa.
- Serio?
- Tak- uśmiechnęłam się.
- To mam pomysł.
- Jaki?
- Niespodzianka.
- No weź.
- No biorę- powiedział i wziął mnie na ręce.
- Charlie głupolu postaw mnie- zaczęłam się śmiać.
- Hmm... Nie. Idziemy na śniadanie.
- Dobra, ale najpierw chce się ubrać. Postaw mnie.
           Chłopak posłusznie mnie postawił. Szybko uciekłam się przebrać.
Potem rozejrzałam się ostrożnie. Blondyn był zajęty, więc postanowiłam szybko wyjść na zewnątrz. Jednak w ostatniej chwili zobaczył mnie i szybko podbiegł. Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Popatrzałam w jego piękne błyszczące oczy. Były cudowne. Zbliżył się do mnie i mocniej objął. Zarzuciłam mu ramiona na szyje. Najpierw pocałował mnie delikatnie i nieśmiało. Oddałam pocałunek. Później pocałował mnie namiętniej. Uczepiłam palcami jego włosy. W tym momencie ktoś głośno i mocno zapukał do drzwi. Charlie niechętnie się ode mnie odsunął. Otworzył drzwi i do środka wparowała Aleks. Podeszła do mnie i popatrzała na mnie z nienawiścią.
- To ty jesteś Asia?
- Tak- odpowiedziałam niepewnie.
- Odwal się od Charliego?! Rozumiesz?
- O co ci chodzi? Przecież już nie jesteście razem. Daj mu spokój.
- O nie! To ty się od niego odwal. A ty- wskazała na Charliego.- Lepiej ją zostaw. To ja byłam dla ciebie stworzona. Pamiętaj, że zawsze dostaje to czego che- powiedziała i wyszła.
          Stała jak wryta parę dobrych minut. Charlie również nie wiedział co zrobić i powiedzieć. Potem chciał podejść i mnie przytulić, ale się odsunęłam. Zdziwił się i spróbował jeszcze raz, ale znów go odtrąciłam. Minęłam go i wyszłam. Musiałam wszystko na spokojnie przemyśleć, przewietrzyć się. O co chodziło? Przecież Charlie mówił, że.... Nie. To...... Nie wiedziałam nawet co myśleć. W końcu postanowiłam wysłać mu SMS. Nie chciałam,a le musiałam to zrobić.

Łzy napłynęły mi do oczu, ale wcisnęłam wyślij. Po chwili usłyszałam dzwonek mojej komórki. To był Charlie. Nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Odrzuciłam połączenie. Dzwonił jeszcze kilka razy, ale nie odbierałam. Nałożyłam słuchawki i znów puściłam Jeremiego. Łzy coraz bardziej zbierały się w moich oczach. Spływały po moich policzkach. Starłam je rękawem. Usiadłam przy wielkim drzewie. Miałam widok na śliczną uliczkę na przeciwko. Szczęśliwe rodziny z dziećmi. Zakochani trzymający się za ręce. To był taki śliczny obrazek idealnego życia bez problemów. Postanowiłam pójść na koncert. Musiałam zebrać w sobie dużo sił, ale poszłam.
*Wiktoria*
Byłyśmy z Asią na koncercie, ale widziałam, że miała jakąś zmartwioną minę. Nie wiedziałam co się stało. Nie chciałam jej teraz jeszcze bardziej martwić więc nie pytałam. Koncert się zaczął. Jak zwykle był cudowny.  Chłopcy przeszli do piosenki "That girl". Przy pierwszych nutach Leo wciągnął Asie na scenę i postawił przy Charlie, a na refrenie chłopak popatrzył na nią i zaśpiewał, patrząc prosto w jej oczy:
- That girl is running circles in my mind,
She's amazing,
That girl I think about her all the time,
But that don't phase me,
That girl makes me feel like she's the one,
But it's just starting out,
That girl,
That girl,
She drives me crazy.
( Ta dziewczyna biega w kółko w moim umyśle,
Ona jest niesamowita,
Ta dziewczyna, myślę o niej cały czas,
Ale to nie faza mnie,
Ta dziewczyna sprawia, że czuję się jakby ona była tą jedyną
Ale to dopiero zaczynasz,
Ta dziewczyna,
Ta dziewczyna,
Ona doprowadza mnie do szału.)

Asia wzruszyła się i miała łzy w oczach.  Potem chłopacy zaciągnęli na scenę również mnie. Powiedzieli, że napisałam piękną piosenkę i razem z Asią ją zaśpiewamy. Popatrzałam zaskoczona na dziewczynę, ale ona również nie miała pojęcia o co chodzi. Zaczęła lecieć melodia i Leo powiedział, że mam śpiewać. Zrobiłam to. Asia śpiewała ze mną refreny. Miałam zamknięte oczy. Bałam się spojrzeć na reakcję tych tysiąca fanek. Po skończonej piosence powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam dziewczyny, które zaczęły klaskać z oczami pełnymi łez. Również się wzruszyłam. To było piękne. Zeszłam ze sceny z policzkami mokrymi od łez wzruszenia. Potem wróciłam biegiem na chwilę i wtuliłam się w bruneta. Wyszeptałam mu podziękowania i pocałowałam. Publiczność zareagowała: ooooo. A ja się uśmiechnęłam i zarumieniłam, po czym zeszłam ze sceny.
*Asia*
Ta dedykacja była piękna, ale gdy zeszłam ze sceny.....
******************************************************************************
To koniec na dzisiaj. Trochę nie miałam koncepcji. Byłam zabiegana ;) Mam nadzieję, że się podobało. U WIktorii na razie spokojnie jak myślicie czy dalej tak będzie? A co u Asi? Komentujcie co myślicie. Pozdrowionka. Reszte nagród dodam niedługo
Buziaki Misiaki :*

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 16

...i zobaczyłam przed sobą śliczne niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się, co blondyn odwzajemnił.
- Co tu robisz?
- Przyszedłem cię obudzić na śniadanie ślicznotko.
- Jak miło. Już wstaję.
- Dobrze, to czekam- pocałował mnie w nos i poszedł.
          Wstałam i ubrałam się.
Potem poszłam do Charliego. Czekał na mnie z pysznym śniadaniem. Uśmiechnęłam się. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy jeść naleśniki z czekoladą, bitą śmietaną i truskawkami. Po skończonym posiłku postanowiliśmy pójść na spacer. Bruneci jeszcze spali, więc zostawiliśmy im karteczkę z informacją. Szliśmy jakąś śliczną uliczką. Charlie złapał moją rękę. Popatrzałam na niego z uśmiechem. Szliśmy chwilę w ciszy po czym Charlie powiedział:
*Wiktoria*
        Obudziłam się i zobaczyła, że Leo jeszcze słodko śpi. Wstałam po cichu i poszłam zrobić śniadanie. Przygotowałam gofry. Następnie podeszłam do bruneta i lekko go szturchnęłam. Przekręcił się i nakrył głowę kołdrą.
- Wstawaj leniu!- zawołałam.
- Ja? Leniem? Chodź tu- pociągnął mnie na łóżko i zaczął łaskotać.
- Dość! Wystarczy! Puść!
- Nie.
- Czemu?
- Bo nie.
- Dobra. Pyszne śniadanie cię ominie. Ale skoro tak....- nie zdążyłam skończyć, bo chłopak puścił mnie i pobiegł na śniadanie. Zaczęłam się śmiać.
 Podeszłam do bruneta i przytuliłam się do jego pleców. Z chęcią zajadał przygotowany przeze mnie posiłek. Cały się ubrudził. Zaśmiałam się pod nosem i uświadomiłam mu to.
- Gdzie?- pocałowałam go w najpierw w nos, a potem w usta.
- Tu- uśmiechnęłam się.
          Chciałam usiąść obok, ale chłopak przyciągnął mnie, posadził na swoich kolanach i wpił się w moje usta. Objęłam rękami jego szyję, a dłonie wplotłam w jego włosy. Miała niesamowicie miękkie usta. Czułam bijące od niego ciepło. Naprawdę dobrze całował. W końcu odsunęliśmy sę od siebie. Oparłam swoje czoło o jego i się uśmiechnęłam. Odwzajemnił to. W jego oczach tańczyły miliony iskierek.
- To co teraz robimy?- spytałam.
- Może chcesz poczytać ze mną listy od fanek?
- Jasne.
            Usiadł na łóżku, a ja oparłam się o niego. Razem czytaliśmy listy od wielu Bambino. Niektóre były naprawdę piękne. Rozumiałam te dziewczyny. Jeszcze jakiś czas temu sama pisałam taki list. Uśmiechnęłam się do tego wspomnienia. Zauważyłam, że Leondre zrobił jakąś dziwną minę po przeczytaniu listu od niejakiej Julii King. Zdziwiłam się. Zapytałam o co chodzi.
- To dziewczyna, która nas nękała. Bardzo nieprzyjemna, a teraz napisała, że wie gdzie jesteśmy i niedługo nas odwiedzi- w tym momencie ktoś wszedł do środka, a my się przestraszyliśmy. Na szczęście byli to tylko Asia i Charlie.- No... Charlie. Julia napisała.
- Co?!
- Ale... Dlaczego ona się tak na was uwzięła?
- Nie wiem- odparł z jakąś dziwną miną, ale postanowiłam nie wnikać.- No, ale nie wnikajmy w to.
- Dobrze- cmoknęłam go w usta.
          Siedzieliśmy przy stole, pijąc herbatę i rozmawiając. Nagle usłyszeliśmy pukanie. Poszłam zobaczyć kto to. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się Weronika, ale wyglądała inaczej. Miała ciemne włosy i prawie czarne oczy. Rozpoznałam ją po twarzy i łańcuszku ze znakiem nieskończoności, który jej kiedyś dałam.
Patrzałam na nią otępiała. Chłopcy musieli się zorientować, że coś jest nie tak, bo podeszli. Gdy spojrzeli na dziewczynę, zawołali:
- Julia?! Co ty tu robisz?
- Co? Jak to Julia? Przecież to Weronika. Patrz- pokazałam mu wisiorek, na którym były wygrawerowane nasze imiona.- To ona.
- Wygląda zupełnie jak...
- Julia?- odezwała się dziewczyna z wrednym uśmiechem.- Oj chłopcy, chłopcy. Mówiłam wam, że nie odpuszczę.
- Czekajcie. Nic nie rozumiem- powiedziałam zdezorientowana.
- Jesteś głupiutka, wiesz? Weronika Star tak naprawdę nigdy nie istniała. Stworzyłam ją na własne potrzeby i jak widać, udało się. Soczewki i farba do włosów wiele dają- zaśmiała się.
- Wyjdź- powiedział Charlie stanowczo.
- Hmm... Niech się zastanowię... Dobrze, ale nie myślcie, że to koniec. To dopiero początek. Pierwsza faza. Zniszczę was psychicznie.
            Dziewczyna wyszła, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy.

 Nie mogłam się powstrzymać. Nie chciałam uwierzyć w to, co się przed chwilą stało.  To nie mogła być prawda. Zsunęłam się na ziemie i objęłam rękoma nogi. Leo poszedł do mnie i mocno przytulił. Jednak to nie pomogło. Ciągle płakałam. Odsunęłam się od chłopaka, wstałam, chwyciłam torebkę i wyszłam. Musiałam pobyć sama. Pobiegłam do parku, miejsca w którym mogłam być sobą. Przez łzy prawie nic nie widziałam. Jednak zdołałam dotrzeć w miejsce, które chciałam. Usiadłam pod liśćmi płaczącej wieżby i wyjęłam żyletkę. Podwinęłam rękawy i zrobiłam pierwsze nacięcie.

Potem pojawiły się kolejne, które utworzyły wielki, czerwony napis: "FRIENDS". Krew spływała po mojej ręce na zieloną trawę, mieszając się z łzami. Przysunęłam żyletkę do drugiej ręki, by zrobić napis: "FOREVER". Dotarłam do litery: "E", gdy usłyszałam wołanie. Rozpoznałam głos Asi, a potem Leo i Charliego. Wsunęłam się jeszcze bardziej pod drzewo. Dokończyłam napis. Przed oczami zatańczyły mi czarne plamki. Zakręciło mi się w głwoie i upadłam. Słyszałam jeszcze tylko przytłumione krzyki nad moją głową, a potem była już tylko ciemniść.
*Leondre*
        Wiktoria wybiegła bez słowa. Wiedziałem, że ją to bolało. Asia powiedziała, że musimy ją znaleźć i to szybko. Wybiegliśmy, ale nie wiedzieliśmy gdzie pobiegła dziewczyna. Zastanowiliśmy się chwilę. Każda sekundę mogła być na wagę złota. W końcu wpadłem na pomysł, by sprawdzić w parku. Ruszyliśmy tam biegiem. Wiatr bił mi w twarz i było mi zimno, bo nie zabrałem bluzy, ale nie przejmowałem się tym. Najważniejsze było teraz odnalezienie mojej księżniczki. W parku zaczęliśmy ją nawoływać. Nigdzie jej nie było. Minuty mijały, a my wciąż jej nie widzieliśmy. Nagle dostrzegłem ciemną postać pod płaczącą wierzbą. Udaliśmy się w tamtą stronę. Dziewczyna miała pokrwawione ręce i była nieprzytomna. Momentalnie moje oczy wypełniły się łzami. Wołałem, by została przy mnie, żeby się obudziła, ale to nic nie dało. Ze łzami w oczach przytuliłem się do niej. Słyszałem nad moją głową jakieś krzyki. Teraz nie to się liczyło, ale moja księżniczka. Była taka krucha i bezbronna wobec podłości tego świata. Dlaczego takie wyjątkowe osoby spotyka taki los? Charlie jako jedyny zachował zimną krew i zadzwonił po pogotowie. Przyjechała po chwili i zabrała moją królewnę, która była strasznie blada. Gdy odjechali Charlie i Asia mnie przytulili. Cały czas płakałem. Postanowiliśmy pojechać do szpitala. Dotarliśmy tam po 20 minutach. Podbiegłem do recepcjonistki z oczami czerwonymi od płaczu. Zapytałem:
- Gdzie leży Wiktoria Black? Przywieźli ją niedawno.
- Kim jesteś?
- Jej chłopakiem.
- Eh... Sala 12B na 4 piętrze- powiedziała widząc desperację w moich oczach.
          Rzuciłem się biegiem po schodach, a blondyn był tuz za mną. W chwilę dotarłem na miejsce. Zobaczyłem ją przez szybę. Wyglądała jak niewinny aniołek. Miała opatrzone rany na rękach i była przypięta do różnych urządzeń. Oczy miała zamknięte. Jakby po prostu spała, ale wiedziałem, że niestety tak nie było. Chciałem móc teraz ją przytulić. Być blisko niej. Usłyszeć jej głos. Zobaczyłem lekarza wychodzącego z sali. Podszedłem do niego i zapytałem co jest z moją dziewczyną. Początkowo nie chciał mi udzielić takiej informacji, ale w końcu go przekonałem.
- Jej stan jest stabilny, ale jeszcze się nie ocknęła. To może trochę potrwać.
- A czy mogę do niej wejść?
- Dobrze, ale na pięć minut. Trzeba powiadomić jej rodziców.
- Ale jej mamy nie ma w tym mieście.
- Jak to?- opowiedziałem mu, że jesteśmy w trasie.- W takim razie powiadom waszego opiekuna, dobrze? Niech po nią jutro przyjedzie. Wtedy ją wypiszemy.
- Dobrze i dziękuję.
          Wszedłem i podszedłem do mojej księżniczki. Bałem się, że jeżeli jej dotknę rozleci się na milion kawałków. Delikatnie chwyciłem i pogłaskałem jej dłoń. Ucałowałem jej policzek. Wydawało mi się, że lekko zamrugała, ale to był tylko złudzenie. Przytuliłem się do niej, a po chwili spowrotem wróciłem do poprzedniej pozycji. Musiałem już wychodzić, więc pocałowałem ją delikatnie w usta. Wtedy otworzyła oczy.
*Wiktoria*
        Otworzyłam oczy i poraziło mnie ostre światło lamp. Nad sobą zobaczyłam piękne brązowe oczy. Lekko się uśmiechnęłam. Pokój był cały biały, a ja byłam przyczepiona do jakiś urządzeń. Spojrzałam na swoje ręce. Były zabandażowane. Wtedy przypomniałam sobie wszystko. Momentalnie uśmiech znikł z mojej twarzy, a z oczu zaczęły płynąć łzy.
- Misia. Co się stało? Nie płacz, proszę- starł kciukiem moje łzy.
- Ja...ja...
- Jż cii- położył się obok mnie i zaczął głaskać.
- Leo.. ja chcę stąd wyjść.
- Lekarz mówił, że wypiszą cię jutro. Dasz radę. Moja mama po ciebie przyjedzie.
- D-d- dobrze.
       Obróciłam się do niego. Popatrzałam w te sliczne tęczówki. To był cały mój świat. Kochałam go. Pocałowałam go lekko.
- Jak wyjdziesz, to pójdziemy do kina i na lodowisko.
- Super- uśmiechnęłam sie.- A na co pójdziemy?
- Na co tylko będziesz chciała.
- To ja już wiem- popatrzył na nie wyczekująco.- Na "Barbie".
- Serio?- spytał śmiejąc się.- Nie żartuj.
- Nie żartuję. Mówię całkiem serio.
- C-c- co?- zapytał zdezorientowany, a gdy zobaczył moją poważną minę, dodał:- Skoro chcesz.
- Jej!- pocałowałam go.- Jestes najlepszy.
- Wiem.
- I jaki skromny- zaśmiałam się.
- Oczywiście. Dobrze Księżniczko idę powiedzieć lekarzowi, że się obudziłaś. Chcesz żeby Asia albo Charlie weszli?
- Tak. Niech Asia wejdzie. Chce z nią pogadać.
- Jasne- wstał i pocałował mnie w czoło.
            Wyszedł, a ja popatrzałam na sufit. Chciałabym stąd zniknąć. Nie przeżyć tego lub być silniejsza. Każdy dzień niszczy cząstkę mnie. Tylko ta wspaniała trójka sprawia, że się uśmiecham. Byłam im za to wdzięczna. Drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich Asia.
- Cześć- ścisnęła mnie.- Jak się czujesz?
- Dobrze. Teraz już dobrze. A jak tam u was?
- Super- tajemniczo się uśmiechnęła.
- Co jest? Mów.
- No... To tak:
*Wcześniej*
- Mogę cię o coś spytać?
- Jasne- stanął przede mną, chwycił moje dłonie i popatrzał mi głęboko w oczy. Uśmiechnął się.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? Królewną, którą będę bronił- zaniemówiłam z wrażenia. Nie mogłam wykrztusić żadnego słowa.
- T-t-ta- wydukałam w końcu i zarzuciłam mu ręce na szyje. Gdy się od niego "odkleiłam" spojrzał na mnie znów i pocałował.
*Teraz*
- I właśnie tak było- uśmiechnęła się, a ja ją przytuliłam.
- Cieszę się, że wam się ułożyło. To wspaniałe.
- Dzięki. Mam tyko pewne obawy.
- Ja mam względem Weroniki, znaczy Julii. No, ale mów co sie stało?
- No....- nie dokończyła, bo do sali wszedł lekarz. Asia musiała wyjść. Powiedziałam jeszcze tylko żeby wrócili i przyjechali jutro. Niechętnie się zgodziła.
*****************************************************************************
Hejka! Jak rozdział? Jak myślicie? Jakie obawy ma Asia, a jakie Wiki? Piszcie komentarze, które motywują. Buziaki Misiaki
P.S. tak Julka musiałam wstawić to o Barbie xD

Wyniki Quizu +.......

Hejka! Mamy wyniki QUIZ
Więc tak:
1 miejsce Joanna i Gosianka MAX
2 miejsce Oliwia 13,5 pkt.
3 miejsce Klaudia 11 pkt.

Teraz nagrody:
1 miejsce: imagin+ dedyk+ wróżba+ kolaż (jak chcecie możecie podesłać swoje zdj do kolażu z BAM + niespodzianka
2 miejsce: imagin+dedyk+kolaż
3 miejsce: dedyk + kolaż
Pozdrawiam was Sis. Rozdział pojawi się najprawdopodobniej jutro ;) Nagrody też będą niedługo.
Dziękuję wam bardzo ogromnie za komenatrze, które mnie niesamowicie motywują. Szczególnie dziękuję:
Asia Lenevries <3 kocham cię Leonardzie xDD
Gosianka za to, że jesteś na bieżąco :*
Aleksandra N. za to, że komentowałaś poprzednie rozdziały. Przepraszam, że nie na wszytkie kom odpowiedziałam <3
TuśkaVlog Kocham twoje komentarze :*
Baczek 96 Jesteś super <3
Klaudia Za to, że jeszcze wytrzymujesz mój spam o rozdziałach.
Oliwii Za to, że jesteś na bieżąco i żyjesz tym blogiem <3
Julii Kocham cię mój zły rottweilerze xD
Jak o kimś zapomniałam to piszcie. Specjalnie dla was postaram się pisać dłuższe rozdziały.
Mam też jedną prośbę. Stworzę zakładkę: Wasze blogi. Tam w komentarzach zostawcie linki do sowich blogów, bo cały czas je gubię xD Z góry dziękuję :*
Jesteście kochane i jeszcze raz was pozdrawiam <3 <3 <3
Bierzcie udział w następnym Quiz :*
To już chyba wszystko ;)
Buziaki Misiaki

piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 15

*Wiktoria*
- Znasz Jake?- spytałam Asi.
- Brata Weroniki? Jasne, a co?
- Wydawało mi się, że go widziałam.
- Mógł przyjechać z nią- spojrzała na telefon.- A teraz chodź, bo nie zdążymy na koncert.
         Szybko dotarłyśmy. Chłopacy dopiero wchodzili więc poszłyśmy z nimi. Uśmiechnęli się. Przywitałam Leo pocałunkiem. Udałyśmy się do przebieralni, a chłopcy spotkali się z fanami mającymi M&G.
*Asia*
        Koncert się zaczął. Było świetnie. Siedziałyśmy za sceną, ale tak by chłopcy mogli nas widzieć. Zaczęli śpiewać "Shining Star", a Leo poprosił Wiktorię na scenę. To było słodkie. Rapował, patrząc prosto w jej oczy. Zarumieniła się. Wiele fanek patrzyło z miną: "to urocze", ale było kilka, które patrzyły z nienawiścią. Na szczęście były to tylko pojedyncze osoby. Na koniec piosenki Leondre powiedział:
- To mój największy skarb. Mój tlen. Kocham cię- ostatnie słowa dodał po polsku. Wszyscy klaskali.
         Brunetka wróciła z oczami pełnymi łez wzruszenia. Ile ja bym dała za takiego chłopaka. Na koniec koncertu została piosenka "Beautiful". Wszyscy czekali aż chłopcy zaczną śpiewać, ale najpierw się wygłupiali. Bambino były zachwycone, a my nie mogłyśmy przestać się śmiać. Uspokoiłyśmy się dopiero, gdy zaczęła lecieć melodia piosenki. Charlie miał zacząć śpiewać. Popatrzałam na niego. Również na mnie patrzał. Zaczął:
- Be-a-utiful don`t tell me no because I`m begin truthful ( Piekna nie mów mi nie, ponieważ jestem w pełni szczery)- popatrzał prosto w moje oczy.- When I tell you`re perfection take a minute look at your reflection Naver put yourself down cause I`m going to lift you up before you drown When I see you in the crowd the beat of my heart only gets lauder (Kiedy mówię że jesteś piękna Spójrz na minutę na swoje odbicie Niegdy się nie dołuj Bo mam zamiar podnieść cię nim utoniesz Kiedy widzę Cię w tłumie Bicie mojego serca staje się głośniejsze)- chwycił moją dłoń i ją pocałował, nie spuszczając ze mnie wzroku. Potem wrócił do Leo.
         Na szczęście nikt oprócz chłopaków i Wiktorii tego nie widział. Byłam cała czerwona, a brunetka patrzała na mnie osłupiała. Też nie wiedziałam co powiedzieć. To było.... fajne, ale ... dziwne. O co chodziło? Muszę z nim później porozmawiać. Chłopacy w końcu zeszli ze sceny, a my udałyśmy się razem z nimi do przebieralni. Wiktoria odciągnęła mnie na bok.
- Ej. O co chodziło?
- Ja... Nie wiem. Sama się zastanawiam.
- To trochę do niego niepodobne.
- Co nie?
- Hmm..... Porozmawiam z nim, ok?
- A może ja to zrobie?
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- No... Chyba masz rację. Ty z nim pogadaj.
- Jasne- przytulił mnie.
        Poszłyśmy do chłopaków. Leondre chwycił Wiktorię za rękę i ruszyliśmy w drogę powrotną. Charlie cały czas zerkał na mnie z tym swoim wspaniałym uśmiechem. Mimowolnie się zarumieniłam. Speszona odwróciłam wzrok. Po powrocie wymknęłam się na spacer. Doszłam do jakiegoś parku. Usiadłam na ławce i włączyłam muzykę na słuchawkach. Nagle poczułam, że ktoś zakrywa mi dłońmi oczy. Usłyszałam:
- Zgadnij kto?
- Charlie?
- Jasne- stanął przede mną z szerokim uśmiechem.
- Hej.
- Cześć ślicznotko.
- Charlie ja...- nie zdążyłam więcej powiedzieć, bo zamknął mi ust pocałunkiem. Stałam chwilę zdezorientowana, a potem odsunęłam się od niego i spuściłam głowe.- Charlie my nie...
- Hej- podniósł kciukiem moją brodę.- Wszystko będzie dobrze.
- Ale ty masz Aleks. Ona jest twoją dziewczyną. Nie możesz jej tego robić.
- Mogę, bo ona już nie jest moją dziewczyną.
- Co? Ale jak to?- spytałam zdezorientowana.
- No... To długa historia.
- Po pierwsze: mamy czas, a po drugie: dlaczego ja?
- Bo jesteś wyjątkowa. Zakochałem się w tobie. Historię z Aleks opowiem ci kiedy indziej. Dobrze? A teraz chodźmy na spacer- wyciągnął do mnie rękę.
- No..... dobrze- chwyciłam jego dłoń.
*Wiktoria*
         Miałam porozmawiać z Charliem, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Podeszłam do Leondre i się do niego przytuliłam, po czym zapytałam:
- Widziałeś Charliego?
- Wyszedł do parku, a co?
- Miałam z nim porozmawiać.
- O czym?
- O tym, że zaśpiewał Asi piosenkę.
- Hmm... To faktycznie było dziwne, ale nie aż tak biorąc pod uwagę pewne fakty.
- Jakie fakty?- zdziwiłam się.
- Takie, że nie jest z Aleksandrą.
- Co? Jak to? Serio?
- Tak.
- Od kiedy?
- Niedługo. Na sam koniec mieli już tylko udawać. Ten związek się popsuł. Nie miał już szans, a do tego Charlie zakochał się w Asi.
- Wyglądali na szczęśliwych. Czemu mi nie powiedziałeś, że zakochał się w Asi?
- No.... Nie wiem. Sam się dowiedziałem niedawno i jakoś nie było okazji.
- No dobra- pocałowałam go w policzek.
- Ej!- oburzył się.
- No co?
- Takie tajne tajemnice i w policzek? No nie!
- Przykro mi- zaśmiałam się.- Ale serio?
- Co?
- Tajne tajemnice?
- Tak- wyszczerzył się.- A teraz buzi- pokazał palcem usta, które ukształtował w dzióbek.
- Oj Leo, Leo- pocałowałam go w nos.- Idę po Asię.
- Wracaj-pociągnął mnie za ręke tak, że wylądowałam na jego kolanach.- Najpierw buzi.
- Nie- zaczęłam się wyrywać.- Puść.
- Nie ma takiej opcji- łaskotał mnie.
- Nie! Nie! Leo! Dość!
- A dostanę buzi?
- No już niech ci będzie- chwyciłam jego twarz w dłonie i cmoknęłam w usta.- Teraz idę szukać Asi.
            Wstałam i szybko się wymknęłam. Poszłam do parku. Słońce chyliło się ku zachodowi. Wszystko było skąpane w pomarańczowym blasku. Wyglądało to pięknie. Byłam zachwycona. Rozglądałam się z Asią, ale nigdzie jej nie widziałam. Po pół godzinie ją zauważyłam. Szła, a obok niej Charlie. Byli zajęci rozmową. Widziałam, że się dogadywali, więc wróciłam spowrotem.
*Leondre*
           Czekałem aż Wiktoria wróci. Siedziałem właśnie i słuchałem muzyki, gdy usłyszałem jakieś stukanie. Wyszedłem, by sprawdzić co to. Rozejrzałem się i zobaczyłem jakiegoś chłopaka.
- Cześć Jake- przywitałem go.- Co tu robisz?
- Cześć Leondre. Przyjechałem tu z Weroniką. Wyrwałem się na chwilę. Przypadkiem tu trafiłem. Pójdę już.
- Wejdź na chwilę.
- Na pewno? Wiesz to przetrzymywanie i.......
- Nie mam o to żalu do ciebie. To nie twoja wina, a do tego chciałeś mi pomóc. Wejdź.
- No.... Dobrze.
*Asia*
         Szliśmy po parku, rozmawiając. Było naprawdę fajnie. W pewnym momencie Charlie chwycił mnie za rękę, popatrzał na mnie i promiennie się uśmiechnął. Odwzajemniłam to. Splótł nasze palce.
- Charlie?
- Tak?
- Kiedy uświadomiłeś sobie, że się we mnie zakochałeś?
- Od razu kiedy cię zobaczyłem. Od pierwszego wejrzenia.
- A co z Aleks?
- Już dawno wszystko wygasło. Wiem, że mogliśmy wyglądać, jakbyśmy byli razem szczęśliwi, ale to naprawdę tak nie było. Musieliśmy się tak zachowywać. I nie chciałem też jej ranić.
- Ale jednak to zrobiłes?
- Trochę tak. Nie chciałem tego. Lubię ją, ale tylko tyle. Musiała znać prawdę.
- Rozumiem. Nie chciałeś jej okłamywać- przytuliłam go.- Wracamy?
- Tak.
*Wiktoria*
          Wróciłam i zauważyłam Leo i Jake. Siedzieli, pijąc herbatę i rozmawiając. Uśmiechnęłam się. Zrobiłam sobie herbatę cytrynową i dosiadłam się do nich.
- Cześć Jake.
- Cześć Wiktoria.
- Hej Leo- pocałowałam go w policzek, a on mnie przytulił.
- Co tam księżniczko? Znalazłaś Asię?
- Tak. Rozmawiała z Charliem. Zostawiłam ich.
- To dobrze.
- A jak tam u ciebie Jake?
- Dobrze, dziękuję- uśmiechnął się.
- Spoko- również się uśmiechnęłam.
         Rozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym pożegnaliśmy się z Jakiem, bo oznajmił, że musi już iść. Było już późno, więc postanowiliśmy się położyć. Przebrałam się w piżamę i położyłam obok Leo. Otoczył mnie ramieniem i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*Asia*
         Gdy wróciliśmy bruneci już spali. Staraliśmy się zachowywać jak najciszej. Szybko przebrałam się w piżamę, a gdy Charlie poszedł się przebrać, zrobiłam herbatę. Blondyn usiadł obok mnie i przytulił. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym postanowiłam się położyć. Ułożyłam się wygodnie i szybko zasnęłam.
          Rano obudziłam się, a przed sobą zobaczyłam........
***********************************************************************************
Hejka Kredeczki! Jak rozdział? Przepraszam, że tyle czekałyście. Mam nadzieję, że się podobał. Jak nagły zwrot akcji? Jak myślicie co będzie dalej? Piszcie komentarze, bo one motywują. Czekam na twój komentarz Leonardo xD   Buziaki Misiaki

wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 14

 - Daleko jeszcze?- zapytała po chwili.
- Jeszcze kawałek.
- Leo.
- Już- popatrzała na mnie zdziwiona. - Podoba ci się?
- Ja... Co to za dom?
- Właśnie! Chodź to środka- chwyciłem ją za rękę i poszliśmy.
- Daleko jeszcze?- zapytała po chwili.
- Jeszcze kawałek.
- Leo.
- Już- popatrzała na mnie zdziwiona. - Podoba ci się?
- Ja... Co to za dom?
- Właśnie! Chodź to środka- chwyciłem ją za rękę.
Weszliśmy do środka. Popatrzała na mnie zachwycona. Był to śliczny kącik. Przytulny, oświetlony wiszącymi lampki. Stała tam sofa z miękkimi naprzeciwko stolik z kolacją. Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyję i mocno przytuliła.

- Leo tu jest pięknie. Dziękuję. Jesteś cudowny.
- Nie ma za co. Cieszę się, że ci się podoba.
- To mało powiedziane. To jet cudowne. Właśnie! Mam coś dla ciebie- dała mi pudełeczko z kluczykiem.
- Co to?
- Niespodzianka. Otwórz to jutro, dobrze?
- Jasne księżniczko.
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść przygotowany przeze mnie posiłek. Śmialiśmy się przy tym. Gdy skończyliśmy Wiki rzuciła we mnie poduszką. Chwyciłem ją i zacząłem łaskotać w zemście. Prosiła żebym przestał. W końcu ją puściłem. Przyciągnąłem ją do siebie i posadziłem na swoich kolanach. Objąłem ją w tali, a drugą rękę wplotłem w jej miękkie włosy. Położyła dłoń na moim policzku. Popatrzyłem w jej piękne hipnotyzujące oczy. Zbliżyłem się i delikatnie ją pocałowałem. Pogłębiła pocałunek. To było niesamowite. Miałem w ramionach cały swój świat.
To było cudowne. Dziewczyna oparła głowę na moim ramieniu i wyszeptała po polsku:
- Kocham cię.
- Kocham cię bardziej- odparłem również w tym języku.- Jesteś całym moim światem.
- Dzięki tobie żyje. Jesteś moim tlenem.
- Gdyby nie ty, życie nie miałoby sensu.
- Przyniosłem słońce do mojego pochmurnego życia.
- Rozświetlasz moją drogę jak świecąca gwiazda.
- Kocham cię- powiedzieliśmy równo. Zebraliśmy się i postanowiliśmy wracać. To był dzień pełen wrażeń więc udaliśmy się do łóżek zaraz po powrocie. Reszta siedziała jeszcze przy stoliku. Pożegnaliśmy się i życzyliśmy im dobrej nocy, po czym wspólnie się położyliśmy. Tej nocy miałem dziwny sen. Trochę mnie on przeraził.
 *Jake*
- Chodź szybciej Jake!
- J...już Weronika. Idę.
- Przez ciebie się spóźnimy- wkurzyłem się. To nie ja malowałem się tak długo.
- Idę- odparłem. Mimo wszystko bałem się jej. Jako jej brat powinienem być dobrze traktowany, ale tak niestety nie było.
Wsiedliśmy do pociągu. Weronika założyła słuchawki i zaczęła słuchać tego swojego BAM. Nic do nich nie mam, ale to się robi nudne jak cały czas o nich gada. Nadal nie rozumiem jej planu. Po co jej to? Przecież tylko krzywdzi ludzi. Leo i Wiktoria wyglądają razem słodko, ale on chce im to zniszczyć. Pamiętałem Wikę jeszcze z czasów, gdy przyjaźniła się z moją siostrą. Bardzo ją lubiłem. Nie rozumiałem po co Wera się z nią zaprzyjaźniała, co było takie trudne, skoro teraz próbuje zniszczyć jej życie i doprowadzić do rozpaczy. Nie rozumiem mojej siostry.
- Weronika?
- Co chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęta?- warknęła.
- Chciałem tylko o coś spytać.
- No mów- powiedziała już normalnym głosem.
- Dlaczego jej to robisz? Przecież najpierw się z nią zaprzyjaźniłaś. Czemu jej to niszczysz? I czemu niszczysz życie swojemu idolowi? Przecież jest z nią szczęśliwy, a ty masz Karola.
- Nic nie rozumiesz- po jej policzku spłynęła łza, którą starłem.- To trudne do wytłumaczenia- na dobre się rozpłakała. Usiadłem obok niej i ją przytuliłem. Pierwszy raz odkąd pamiętam.
- Już dobrze. Nie płacz kochana. Wszystko się ułoży.
- Wiesz co?- spytała, spoglądając na mnie.- Dziękuję za to, że cię mam. Jednak starsi bracia są fajni.
- Widzisz?
- Tak. I przepraszam, że tak źle cię traktowałam.
- Wybaczam. A... Czy teraz mi spróbujesz wytłumaczyć?
- Nie umiem. To zbyt trudne. Innym razem.
- Dobrze, a teraz spróbuj się przespać. To był długi dzień- zacząłem jej nucić refren „Stay strong”. Chwilę potem już spała.
Na miejsce dojechaliśmy późnym wieczorem. Udaliśmy się do hotelu. Weronika poszła się przebrać, a ja padałem na łóżko. Ona miała iść coś załatwić, a ja miałem zostać. Postanowiłem, że trochę się prześpię, bo nie zrobiłem tego w pociągu. Zauważyłem jeszcze tylko jak moja siostra po cichu wychodzi z pokoju, a potem moje powieki zamknęły się.
* Wiktoria*
Gdy wstałam rano nie zauważyłam Leo. Poszłam się ubrać i zjadłam śniadanie.

Zastawiałam się, gdzie poszedł brunet. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Wyszłam na zewnątrz i spytałam:
- Co tu się dzieje?
- Mamy gości- powiedział jadowicie Leo. Spojrzałam w tą zdradziecką twarz i odpowiedziałam:
- Idź stąd. Nie jesteś tu mile widziana.
- Wiki, przyszłam się pogodzić.
- Ty? Pogodzić? Ja mam ci w to uwierzyć? Poza tym nie jestem w stanie ci wybaczyć. Przyjechałaś za nami aż tu. Po co? Żeby nas dręczyć. Odpuść sobie. Wszyscy mamy cię dość. Najlepiej by było gdybyś już poszła.
- Proszę porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym.
- Wiktoria może damy jej szansę? Niech powie to co ma. A potem najwyżej się ją wyrzuci.
- No...- zawahałam się.- Niech będzie.
Weszliśmy do środka. Dziewczyna usiadła naprzeciwko nas. Byłam ciekawa, jak chce się wytłumaczyć. Nigdy nie myślałam, że będę z taką nienawiścią patrzeć na Weronikę.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, po czym ona zaczęła mówić:
- Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Naprawdę nie chciałam, żeby to tak wyszło. Po prostu.... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie umiem tego wytłumaczyć. Naprawdę tego nie chciałam. Przepraszam was. Widzę jacy jesteście szczęśliwi.
- Wiki?- spytał Leo, bo nic nie mówiłam.
- Nie wiem co powiedzieć. Rozumiem i przyjmuje przeprosiny, ale nie jestem w stanie ci zaufać. To na pewno już nie będzie taka przyjaźń.
- A czy mogę z wami jechać w dalszą trasę?
- Co?! Chyba sobie żartujesz.
- Właśnie. Po tym co jej zrobiłaś? Ja i Charlie nie mamy ochoty spędzać czasu w twoim towarzystwie, a co dopiero moja księżniczka. Lepiej by było gdybyś już poszła.
- A...a.. ale.
- Żadnego ale. Pa Weronika.
- Pa- powiedziała zrezygnowana i wyszła.
W tym momencie weszła Asia. 

Przywitałam się z nią i opowiedziałam o sytuacji sprzed chwili. Też się zdziwiła i oburzyła. Chłopcy musieli przygotować się na koncert więc postanowiłyśmy pójść na spacer. Słońca świeciło jasno i grzało nas. Szłyśmy ślicznymi uliczkami miasta, rozmawiając. Było wspaniale.
W pewnym momencie mignęła mi sylwetka......
* Leondre*
Ogarnąłem się i przebrałem.


 Niedługo mieliśmy wychodzić. Czekałem na Charlesa. Dziewczyny jeszcze nie wróciły, ale wiedziały gdzie mają przyjść. Pomyślałem, że przyjdą później. Gdy blondyn w końcu przyszedł poszliśmy na miejsce.
****************************************************************************
Hejka! Wiem, że krótki, ale proszę nie zabijcie mnie xD Postaram się next wrócić jutro. Dzisiaj taki krótki, bo nie miałam zbytnio czasu. Zostawiajcie komy, bo one bardzo motywują.  W następnym poście będą też wyniki quizu, bo nikt więcej się nie zgłosił. Chyba, że czytasz to i jeszcze nie brałeś udziału w quizie to czekam do jutra do godziny 17 ;)   Mam nadzieję, że się podobał. Buziaki Misiaki :* Kocham was <3

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 13

 Rozdział dedykuję Asi. Dziękuję za wsparcie.

W końcu doszliśmy do domu Wiktorii. Otworzyła nam jej mama. Uśmiechnąłem się, co kobieta odwzajemniła.
- Dzień dobry.
- Cześć dzieciaki. Właśnie na was czekałam. Wejdźcie.
       Weszliśmy do środka i udaliśmy się do pokoju brunetki.

Od jej mamy dostaliśmy torbę i zaczęliśmy pakować jej rzeczy. Rodzicielka brunetki spakowała w jej plecak zeszyt i pamiętnik, których ta używała i jeszcze kilka najważniejszych rzeczy, która Wika by wzięła. Gdy skończyliśmy, pożegnaliśmy się z panią Black i ruszyliśmy w drogę powrotną. Na miejscu odłożyłem bagaż dziewczyny i wróciłem do Leondre i Wiktorii. Popatrzyli na mnie i zapytali:
- To co to za niespodzianka?
- No.... Nie chcieliście się rozstawać, prawda?
- No.... Charlie do czego zmierzasz?
- Jedziesz z nami w trasę!
- Co?! Jeju!- rzuciła się by przytulić bruneta, a ten prawie się przewrócił.
- Ty podstępny człowieku. Jak to zrobiłeś?- spytał Leo.
- Pogadałem z paroma osobami i przekonałem jej mamę. Tadam- uśmiechnąłem się.
- Charlie normalnie cię kocham- teraz to do mnie podbiegła.
- Bo się zrobię zazdrosny- Leondre udał, że się obraża.
- Oj Leoś przecież wiesz, że ciebie kocham najbardziej- pocałowała go w policzek. Rozejrzałem się po pokoju. Nie było Aleks. Wrednie się uśmiechnąłem.
- O nie! Tak być nie będzie!
- Czekaj.... co?- powiedział brunet.
- Porywam ją.
- Czek...Co?- spytał, gdy złapałem ją w pasie i wyniosłem na zewnątrz.
        Leondre wypadł dopiero chwilę później, bo go zamurowało.
- Charlie puść mnie!
- Nie!- zaśmiałem się i zacząłem uciekać przed Leo.
- Zostaw ją- również się śmiał.
       W końcu się zatrzymałem i postawiłem brunetkę, ale nadal mocno ją trzymałem. Leondre podbiegł do nas i próbował coś powiedzieć, ale ze śmiechu nie mógł niczego wykrztusić. W końcu Wiki powiedziała:
- Widzę, że rycerz mnie nie uratuje. To co Charlie? Idziemy gdzieś?
- Jasne- wziąłem ją za rękę. Wtedy Leo wykrztusił:
- No ej! To moja księżniczka.
- Hahaha nie chciałeś jej uratować to trudno.
- Charlie Joe Lenhan! Natychmiast się zatrzymaj!
         Zatrzymałem się. Leondre podszedł, chwycił Wiktorię za rękę i zabrał. Chciał udać złego, ale wtedy wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy na ziemi nie mogąc ze śmiechu. Wiktoria i Leo położyli się. Popatrzyłem na nich zdziwiony.
- Co robicie?
- Przytulamy chodnik, nie widzisz?
- Hahahah dobra. To się dołączę.
          Teraz wszyscy leżeliśmy na ziemi, przytulając chodnik. W pewnej chwili przyszła Aleksandra. Popatrzyła na nas jak na nienormalnych. Opowiedzieliśmy jej całą historię. Próbowała udać, że obraża się za to, że chciałem porwać Wiki, ale w końcu również nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Potem trochę się uspokoiliśmy.
- Jeszcze się nie spakowałam!- przypomniała sobie brunetka.
- Pomyśleliśmy o tym. Byliśmy u ciebie w domu.
- Dziękuję- przytuliła nas po kolei. To pójdę jeszcze tylko pożegnać się z mamą i Asią, ok?
- Właśnie.....
- Co?
- Asia......
- No co z nią?!
- Jedzie z nami!
- Co? Jak? Jak ty to...?- zaniemówiła z wrażenia.- Jesteście wspaniali. Normalnie kocham was. Dziękuję!
- Hahahaha Leo będzie zazdrosny. Idźcie już do twojej mamy. My w tym czasie podjedziemy po Asię, a potem po ciebie.
- Ok. Tylko jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy Asia wiedziała o tym?
- Yyyyy... No tak.
- Od kiedy?
- Od wczoraj.
- Co? Ale... Jak?
- Hahahaha jestem wspaniały wiem. A teraz idźcie już.
*Wiktoria*
        Wzięłam Leondre za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu.  Po wejściu udałam się do kuchni, gdzie była moja mama. Natychmiast ją przytuliłam.
- Jesteś wspaniała! Kocham cię! Dziękuję!
- Nie ma za co córeczko. Tylko grzecznie mi tam.
- Dobrze. Jeszcze raz dziękuję. Leo zaczekasz chwile?- zwróciłam się do chłopaka.- Muszę wejść na chwilę do swojego pokoju.
- Jasne- uśmiechnął się.
        Wbiegłam na górę po schodach. Rozejrzałam się po pokoju. Wzięłam swój mały podręczny plecak. Włożyłam do niego mój ukochany zeszyt, który był schowany w takim miejscy, że nikt nie wiedział gdzie. Włożyłam też moją ulubioną sukienkę i prezent dla Leo

, który przygotowałam, by dać mu jak będzie wyjeżdżał. Włożyłam jeszcze parę ukrytych drobiazgów i zeszłam na dół. Brunet promiennie się do mnie uśmiechnął i objął mnie w pasie. Pożegnałam się z mamą i wyszliśmy. Leondre powiedział, że mamy podejść do Asi, bo właśnie rozmawiał z Charliem. Udaliśmy się w tamtą stronę. Dotarliśmy po chwili. Przywitałam się z dziewczyną, a potem zrobiłam obrażoną minę.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć?
- Nie miałabyś niespodzianki- uśmiechnęła się.
- No... Dobra- przytuliła ją.
          Wsiedliśmy do autokaru. Usiadłam obok Leondre, a Asia naprzeciwko nas, Aleks obok dziewczyny, a Charlie na brzegu. Rozmawialiśmy o tym, co wydarzyło się u nas w mieście. Temat padł w końcu na Weronikę. Nadal byłam na nią zła.
- Ona dzwoniła do mnie wczoraj. Chciała się pogodzić. Próbowała się wytłumaczyć, ale... Nie potrafiłam jej wybaczyć kłamstwa i tego co zrobiła Leo.
- Ja tylko o tym słyszałam, ale wydaje mi się to okropne. Co ty musiałeś czuć- powiedziała współczująco Asia.
- Tak... To było straszne, ale już jest dobrze. Mam moją księżniczkę- przytulił mnie. - I wspaniałych przyjaciół. Czego więcej mógłbym chcieć?
- No- uśmiechnęłam się.- Tylko nie rozumiem jednego. Najpierw powiedziała, że jest moją przyjaciółką. Ponad rok zdobywała moje zaufanie. Namówiła mnie bym opowiedziała ci historię o Karolu. Wspierała mnie. Teraz nie rozumiem po co.
- Właśnie to mnie zastanawia. Hmm....
- Może do niej zadzwoń- zaproponowała Aleks.
- Nie wiem czy powie mi prawdę, ale Leondre powie. Zadzwoń do niej- poprosiłam.
- Ok- wyciągnął telefon i wybrał numer blondynki.Odebrała po chwili.
- Cześć Leo- zaszczebiotała słodko.
- Cześć Wera.
- Co chciałeś?
- A tak dzwonie zapytać co u ciebie.
- Bardzo dobrze.
- Pogodziłaś się z Wiktorią?
- Próbowałam, ale ona nie chciała. Jest okropna.
- Nie mów tak. Nie wolno tak mówić o ludziach. Ale... Czemu ją przekonywałaś żeby mi opowiedziała o Karolu skoro zakochałaś się we mnie, a wiedziałaś, że nas to zbliży?
- No.... Myślałam, że jeżeli ona ci to opowie to uznasz, że... Jest niewarta twojej uwagi i ją zostawisz. Powiem ci coś w tajemnicy, ok?
- Jasne.
- Tylko.... Nie nie mogę ci tego powiedzieć. Przecież ty jej to powtórzysz. Dobra cześć.
- Nie poczekaj- powiedział, ale ona już się rozłączyła.
-  Nie wierzę- powiedziałam.
          Leondre mnie przytulił. Było już późno. Wszyscy byliśmy zmęczeni więc postanowiliśmy się położyć. Leo poprosił bym przyszła do niego. Położyłam się obok bruneta, a on objął mnie i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*Weronika*
*Chwilę wcześniej*
           Dotarłam do parku po chwili. Chłopak już na mnie czekał. Przywitałam się z nim pocałunkiem. Przytulił mnie i wyszeptał do ucha:
- Wyglądasz cudownie.
- Dziękuję kochanie. Jak tam nasze plany?
- Musimy rozmawiać tylko o tym?
- Karol!
- No już dobrze, dobrze.
- Dziękuję- słodko się uśmiechnęłam.
- Poszło dobrze- opowiedział mi wszytko po kolei.
- Czyli zachwiałeś jej pewność w uczucie do niego. Doskonale. Tylko mamy jeden problem. Oni dzisiaj wyjechali.
- Czy to problem? Przecież chciałaś...
- Tak to problem!- przerwałam mu. Nie znał całego mojego planu. Nie mógł się dowiedzieć.
- Dobra, ale dlaczego?
- Bo... Ona może pojechać z nimi- wymyśliłam na poczekaniu.
- Jakie są na to szanse?
- Duże.
- Możesz masz rację. Poczekaj- wykonał jakiś telefon.- Jedzie z nimi.
- To mamy problem. Chociaż....
*Leondre*
          Obudziłem się w miarę wcześnie. Spojrzałem na istotkę leżącą obok mnie i uśmiechnąłem się. Dziewczyna wyglądała uroczo, gdy spała. Nie chcą jej budzić delikatnie się odsunąłem i wstałem by się ubrać.
Wróciłem do mojej księżniczki i szepnąłem jej do ucha:
- Wstawaj piękna.
- Jeszcze pięć minut mamo.
- Mamo? Nie jestem twoją mamą. Wstawaj ślicznotko.
- Leo- popatrzała na mnie zaspana.- Która godzina?
- Hmm...- spojrzałem na zegarek.- 9, a co?
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie?
- Wcześnie? Wstawaj leniuchu.
- Muszę?
- Jak chcesz zobaczyć niespodziankę to tak.
- Jaką niespodziankę? Jesteśmy tu... Właściwie od kiedy i gdzie my jesteśmy?
- To mało ważne. Miałem swoje sposoby, by przygotować niespodziankę. Więc wstawaj.
- Ale ty marudzisz. Już wstaje.
          Brunetka poszła się ubrać,

a ja postanowiłem obudzić resztę więc krzyknąłem:
- Pobudka! Wstawać wszyscy!
- Leo. Co ty robisz?- spytała Asia.
- Budzę was. Hahahahah
- Jesteś okropny.
- Wiem- uśmiechnąłem się.- Trudno.  Szybko wstawać i się zbierać. Idziemy!
- Gdzie?- zapytał zdezorientowany blondyn.
- Zobaczycie. Ruszać tyłki. Już!
         W końcu się ruszyli. Dziewczyny szybko się ogarnęły.
Asia:
 Aleks:
Najdłużej czekaliśmy na Charlesa, ale gdy w końcu się ogarnął wyszliśmy. Najpierw zaszliśmy na śniadanie. Potem poszliśmy na miasto robić sobie zdjęcia. Bawiliśmy się świetnie. Na sam koniec udaliśmy się do wesołego miasteczka.
Bawiliśmy się genialnie. Było mnóstwo śmiechu. Po zejściu z kolejnej kolejki wziąłem Wiktorię na bok, podczas, gdy reszta poszła dalej.
- Jak się bawisz?- zapytałem.
- Wspaniale- szeroko się uśmiechnęła.
- To dobrze- przyciągnąłem ją i pocałowałem.
- Chodźmy dalej.
- Nie.
- Dlaczego?- popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Teraz idziemy na niespodziankę.
- Jaką?
- Jeżeli ci powiem to nie będzie niespodzianka. Chodź- chwyciłem ją za rękę i poszliśmy.
********************************************************************************
Dam dam dam. Mamy next. Jak się podoba? Mam nadzieję, że fajny. Zgadujcie co będzie dalej. Czekam na komy. Osoby, które wzięły udział w quiz proszę o zostawienie w komentarzu informacji z kim ewentualnie chcielibyście imagin, bo chce żeby wyniki były niespodzianką. Miłego dnia. Buziaki Misiaki :*

Rozdział 12

- Hej Asia- uśmiechnęłam się.

          Poszłyśmy do mojego pokoju. Ułożyłyśmy poduszki i przekąski i usiadłyśmy. Zastanawiałyśmy się właśnie jaki film wybrać. W  końcu zadecydowałyśmy, że najpierw obejrzymy "Trzy metry nad niebem", a potem "Gwiazd naszych wina". Kochałam te filmy. Oglądałyśmy skupione, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Weronika. Odebrałam.
- Halo?
- Cześć. Chciałam z tobą pogadać.
- Co jest? Nie odbierałaś ode mnie telefonu dzisiaj.
- Wiem. Przepraszam, ale....
- Co jest?- spytałam gdy usłyszałam jej łamiący się głos.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale.... Boję się. Nie chcę, żebyś była na mnie zła.
- Wera mów co jest. Nie odzywasz się. Nie wiem co się dzieje. A teraz nie chcesz, żebym była zła. Mów co jest.
- No.....- opowiedziała mi całą historię, odkąd wczoraj wyszli ode mnie, aż do tego jak spotkała się z Leo w parku, jak wracał ode mnie. Była zaskoczona i nic nie mówiłam.- Wiktoria? Jesteś tam?
- Je-stem- wydukałam.
- Proszę, powiedz coś.
-Ja...ja... Jak mogłaś? Jak mogłaś zrobić mu coś takiego? Mogłaś mi powiedzieć, że jesteś w nim zakochana. Zrozumiałabym to. Coś byśmy poradziły, ale dlaczego go pobiłaś i uwięziłaś? Tego ci nie wybaczę. I do tego kłamstwa.
- Wiktoria.... Przepraszam. Nie mogłam ci powiedzieć. Widziałam jak on na ciebie patrzy. Wtedy myślałam, że będzie dobrze, ale gdy widziałam was razem.... Zaczynało krajać mi się serce. Przepraszam. Byłam załamana.
- Dlaczego nie przyszłaś ze mną porozmawiać? Dlaczego? Przecież ze mną możesz gadać o wszystkim. Wiesz o tym.
- Wiem, ale... To było dla mnie trudne. Chyba rozumiesz, prawda? Przecież ty go kochasz i on kocha ciebie. Jak mogłam wam to niszczyć?
-Mogłaś po prostu ze mną porozmawiać. Zrozumiałabym cię i może byśmy coś poradzili.Boli mnie to, że mnie okłamałaś. I boli mnie to, że go skrzywdziłaś. To okropne. Nie chcę z tobą rozmawiać- powiedziałam przez łzy.
- Wiki... Proszę...
- Nie, myślałam, że jesteś moją przyjaciółką i mogę ci ufać. Jesteś kolejną osobą na której się zawiodłam. Wiesz jak to cholernie boli? To jest okropne. Jesteś okrutna.
- Nie mów tak, proszę- powiedziała również prze łzy.- Jesteś moją przyjaciółką. Nigdy nie chciałam cię świadomie skrzywdzić.
- Ale to zrobiłaś. Nie chcę teraz rozmawiać- powiedziałam i się rozłączyłam.
          Asia patrzała na mnie ze zmartwioną miną i spytała c się stało. Opowiedziałam jej wszystko. Przytuliła mnie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Cieszyłam się, że ją mam. Była naprawdę wspaniała. Wróciłyśmy do oglądania filmu.
*Weronika*
         Niech to! Nie udało mi się z nią pogodzić. Musiałam ją przeciągnąć na swoją stronę. Inaczej wszystko ległoby w gruzach, a na to nie mogłam pozwolić. Nie wiedziałam co teraz będzie. Musiała mi znowu zaufać. To było trudne do wykonania, ale na pewno dałoby się to zrobić. Musiałam tylko to na spokojnie przemyśleć. Wzięłam z szafki telefon i wybrałam odpowiedni numer.
- Halo?
- Cześć. Jak idzie?
- Doskonale. Tylko....
- Co jest?
- Jest w miarę dobrze, ale muszę jeszcze trochę popracować. Nie martw się. Plan nam wypali.
- Niekoniecznie.
- Dlaczego?
- Później ci opowiem. Spotkajmy się w parku za godzinę, ok?
- Jasne. A jak tam Jake?
- Dobrze. Jest po naszej stronie.
- To wspaniale.
- Wiem. Teraz muszę już kończyć. Papa.
- Pa Weronika- rozłączyłam się i poszłam do kuchni.
*Leondre*
       Następnego dnia wstałem wcześnie i szybko się ubrałem. Mieliśmy dzisiaj wyjeżdżać, więc chciałem spędzić jeszcze trochę czasu z moją królewną. Poszedłem do jej domu i zapukałem. Otworzyła mi mama brunetki i się uśmiechnęła.
- Dzień dobry- przywitałem się. Czy jest Wiktoria?
- Jest. Tylko mogą jeszcze spać.
- Mogą?
- Jest u niej koleżanka.
- Aha. A czy mógłbym wejść?
- Dobrze, ale w razie co budzisz je na własną odpowiedzialność.
- Dobrze- zaśmiałem się i wszedłem.
        Wszedłem do góry po schodach i po cichu otworzyłem drzwi jej pokoju. Obie dziewczyny słodko spały. Podszedłem do mojej dziewczyny i szepnąłem jej do ucha:
- Wstawaj księżniczko.
        Nie podziałało. Zacząłem ją łaskotać. Turlała się ze śmiechu tak bardzo, że spadła z łóżka. Jej koleżankę obudził hałas, który towarzyszył upadkowi. Wszyscy troje zaczęliśmy się śmiać, a potem pomogłem jej wstać. Popatrzyła na mnie groźnie, jak zły rottweiler. Wyglądała uroczo. Przyciągnąłem ją i namiętnie pocałowałem. Od razu się rozpogodziła i uśmiechnęła. Popatrzyła na mnie tym swoimi ślicznymi oczkami i powiedziała:
- Nieładnie mnie tak budzić.
- To było zabawne.
- Nie. No... Może trochę, ale Leondre nie rób tak więcej.
- Leo? To.. to... To ty?
- Tak- zaśmiałem się patrząc na dziewczyną.- Ja we własnej osobie- okręciłem się.
- O matko!
- Ach tak... Zapomniałam ci powiedzieć. To Asia. Jest waszą wielką fanką- zaczęła się śmiać, a Asia podeszła do mnie. Przytuliłem ją.- Bo się zrobię zazdrosna.
- Oj siedź cicho. To twój chłopak. Daj mi go przytulić- odparła Asia.
- Hahahahah no już dobrze.
        Dziewczyny się ubrały.
Asia:
 Wiktoria:
Wyszliśmy z domu brunetki.Poszliśmy do skate parku. Bawiliśmy się świetnie. Po pół godzinie postanowiliśmy pójść coś zjeść, bo dziewczyny przypomniały sobie, że nie jadły śniadania. Wybraliśmy się na gofry. Usiedliśmy przy stoliku. Wszyscy zamówiliśmy z nutellą. Spojrzałem na brunetkę. Miała całe usta w czekoladzie.
- Jesteś brudna.
- Gdzie?- pocałowałem ją.
- Tu- uśmiechnąłem się.
- Oj Leo- zarumieniła się.
- Zasładzacie otoczenie- zaśmiała się Asia.
- Trudno- powiedziała Wiki i mnie pocałowała.
         Zjedliśmy posiłek do końca śmiejąc się przy tym. Potem Asia odebrała telefon, a gdy skończyła rozmawiać, oznajmiła, że musi już iść. Dałem jej autograf i zrobiliśmy sobie fotki. Następnie Wiki pożegnała się z nią i zostaliśmy sami. Postanowiliśmy przejść się kawałek. Szliśmy, trzymając się za ręce.
- Leo?
- Tak?
- Ostatnio był taki dzień, że nie odbierałeś mojego telefonu. Dlaczego?
- No.... To dosyć długa historia.
*Wiktoria*
- Opowiesz mi?- spytała, chociaż poprzedniego dnia Weronika powiedziała mi wszystko. Chciałam usłyszeć jak on to opowie.
- No....- opowiedział mi całą historię podobnie jak Wera.- To już wszystko- powiedział smutno. Nie chciałem niszczyć waszej przyjaźni.
- Leondre nic się nie stało. Ona opowiedziała mi to wczoraj. Nie jestem w stanie wybaczyć jej tego co zrobiła, bo cię skrzywdziła, ale głównie dlatego, ze mnie oszukała. Cały czas zastanawiam się dlaczego ona nic mi nie powiedziała. Przecież wiedziała, że może mi zaufać. Chyba, że nie potrafiła...
- Ej. Nie przejmuj się tym. Wiem, że to twoja przyjaciółka i powinna ci wszystko powiedzieć, ale zrozum też ją- przytulił nie.- Co ona miała powiedzieć? Już wtedy po koncercie widziała jak na ciebie patrzyłem. To dzięki niej odważyłem się z tobą porozmawiać. Zauważyła też jak ty patrzysz na mnie. Czuła, że mi ufasz. Nie chciała ci tego niszczyć. Jak w takiej sytuacji mogła powiedzieć, że mnie kocha? Co byś z tym zrobiła?
- Może masz rację...
- Na pewno ją mam- namiętnie mnie pocałował.
         Ruszyliśmy w drogę do chłopaków. Nie chciałam się z nim rozstawać, ale wiedziałam, że muszą jechać. Na miejscu przywitał nas Charlie.
- Hejka.
- Cześć Charles.
- Co wy macie takie grobowe miny?
- No.... Pierwsza sprawa to tak z Werą, ale o niej już wiesz- powiedział Leo.
- Tak..
- A druga, chodzi o to, że już dzisiaj wyjeżdżamy. Trudno mi się rozstać z moją królewną.
- Rozumiem.... Wiecie co?
- Co?- spytaliśmy wspólnie.
- Mam dla was niespodziankę.
- Jaką?
- Niespodzianka to niespodzianka. A teraz zostańcie tu. Ja muszę coś załatwić. I siedźcie tu dopóki nie wrócę. Ok?
- Tak jest kapitanie- zasalutowaliśmy i zaczęliśmy się śmiać.
*Charlie*
          Poszedłem po Aleks. Była jeszcze w piżamie. Gdy mnie zobaczyła od razu poszła się ubrać.
- Ślicznie wyglądasz- pocałowałem ją.- Teraz musimy już iść.
- To w drogę.
          Przeszliśmy przez park. W końcu doszliśmy do.......
********************************************************************************
Hejka! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale tak mi wypadło. Więc.... Jak się podoba? Na razie trzy osoby wzięły udział w quizie. Z wynikami poczekam jeszcze chwilę ;) Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Piszcie co sądzicie i co będzie dalej. Buziaki Misiaki

środa, 13 stycznia 2016

QUIZ

Hejka! To mamy QUIZ. Będzie taki co jakiś czas. Dla wygranego imagin i coś jeszcze :* Powodzenia Misiaki
INFO: Proszę żebyście odpowiedzi wysyłali mi na pocztę (wikawika23@onet.pl) lub na Facebook (Wiktoria Jóskowska). W komentarzach piszcie tylko: GOTOWE
1. Jaką piosenkę zaśpiewały Wiktoria i Weronika, gdy Wera powiedziała, że zdobyła bilety M&G na BAM?
2. Kogo dziewczyny spotkały wracając z zakupów?
3. Jak zareagowały dziewczyny do podszedł do nich Karol? (pierwszy raz)
4. Jak nazywa się koleżanka Wiktorii, która już nie mieszka w Polsce?
5. Gdzie poszli Charlie, Leo, Wiktoria, Weronika i Aleksandrę, zaraz po koncercie?
6. Ile minęło zanim Wiktoria zaufała Weronice?
7. Co robiła Wiktoria gdy spadła z deski? (jak była w parku z Leo)
8. Kim był nadawca groźby do Aleks?
9. Kto przekonał Wiktorię, żeby opowiedziała Leo o Karolu? (Tak 100% przekonał)
10. Co zrobił Leo po przeczytaniu groźby, którą dostała Aleksandra?
11. Jaką niespodziankę przygotował Leo dla Wiktorii?
12. Kiedy Wiki i Leo pierwszy raz się pocałowali?
13. Kto pobił i uwięził Leo?
4 Pytania o chłopaków
1. Jakie jest uubiony kolor Leondre?
2. Na kim woruje się Leo?
3. W co lubi grać Charlie? (sport)
4. Kogo z 1D Charlie lubi najbardziej?
Czekam na e-mail lub wiadomość na fb z odpowiedziami od was. Buziaki Misiaki :*

niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 11

- Weronika proszę powiedz o co chodzi. Nic nie rozumiem.
- Co mam ci tłumaczyć? Że gdy widzę was razem łamie mi się serce? Że kocham cię ponad wszystko? Że boli mnie gdy widzę jacy jesteście szczęśliwi, jak ją kochasz?  Nienawidzę cię, ale też cię kocham. Nienawidzę tego, że cię kocham.
- Ja... ja... nie wiem co powiedzieć.
- Może lepiej nic. Jake!- chłopak natychmiast podszedł.- Rozwiąż go. Niech idzie. Tylko nikomu nie mów- zwróciła się do mnie.
- Jasne.
       Wyszedłem i nie wiedziałem, gdzie się znajduję. Oślepiło mnie słońce. Rozmasowałem bolące nadgarstki i rozglądnąłem się. W końcu się zorientowałem i wróciłem. Spojrzałem na telefon. Był rozładowany. Świetnie! Chciałem zadzwonić do Wiktorii. Pewnie martwiła się, że nie odbieram. Gdy tylko doszedłem podłączyłem telefon do ładowania i czekałem cały zdenerwowany. Nagle podszedł do mnie Charlie.
- Stary, gdzie ty byłeś?- spytał.- Martwiliśmy się o ciebie.
- Długa historia- opowiedziałem mu wszystko.- I tak było.
- O matko. To straszne.
- Tak.. Nie aż tak bardzo. A teraz muszę zadzwonić do Wiktorii- wykręciłem numer brunetki, ale nie odbierała.
        Trochę się zmartwiłem. Ubrałem się.
Po czym wyszedłem. Udałem się  w stronę domu mojej księżniczki.Zapukałem do drzwi. Otworzyła jej mama.
- Dzień dobry pani.
- Witaj Leo. Przyszedłeś do Wiktorii? Niestety jej nie ma.
- A gdzie mogę ją znaleźć?
- Chciała się przejść. Możliwe, że jest w parku.
- Dziękuję.
- Proszę bardzo- uśmiechnęła się.
     Pożegnałem się z nią i skierowałem w stronę parku. Szedłem dosyć szybko i po chwili byłem na miejscu. Rozglądałem się, ale nigdzie jej nie widziałem. Nagle dostrzegłem jakąś brunetkę na ławce nieopodal. Podszedłem. To faktycznie była ona. Płakała. Usiadłem obok niej i przytuliłem. Spojrzała na mnie oczami świecącymi od łez. Przytuliłem ją mocniej i pogłaskałem po głowie. Odsunęła się lekko i opowiedziała mi co stało się w szkole. Chwilę się zastanowiłem i powiedziałem:
- Nie płacz księżniczko. Rozumiem, że jesteś rozdarta. Nie dziwię ci się. Wiem, że tego nie chciałaś.
- Jesteś kochany. Kocham cię całym swoim sercem.
- Wiem. Też cię kocham skarbie.
       Położyłem dłoń na jej policzku, a drugą ręką objąłem ją w pasie. Przyciągnąłem do siebie i namiętnie pocałowałem. Oddała pocałunek, lecz w jej oczach wciąż były łzy. Otarłem je. Chwyciłem jej dłonie, ale natychmiast je cofnęła. Wstała z ławki i zaczęła kierować się w stronę swojego domu. Dogoniłem ją i stanąłem przed dziewczyną. Chwyciłem jej dłonie i zobaczyłem, że są zakrwawione. Przeraziłem się, a ona zaczęła bardziej płakać. Przytuliłem ją i poszliśmy do jej domu. Tam opatrzyłem jej rany. Ciągle płakała. Poszliśmy do jej pokoju. Przytuliłem ją i kołysałem. Gdy trochę się uspokoiła, spojrzałem w jej piękne brązowe oczy. Były piękne i hipnotyzujące. Zbliżyłem się i ją pocałowałem.
- Kocham cię my polish queen.
- Kocham cię my british king.
        Położyliśmy się na jej łóżku. Przytuliłem się do jej pleców. Leżeliśmy tak, a po chwili brunetka słodko spała. Pocałowałem ją w czoło. Chciałem po cichu wstać i wyjść, ale dziewczyna niespokojnie się poruszyła. Przebudziła się i poprosiła żebym został. Zgodziłem się. Znów się w nią wtuliłem. Zamknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
         Obudziliśmy się rano wciąż zaspani. Popatrzałem na moją królewnę. Była cała rozczochrana. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło.
- Dzień dobry. Jak się spało?
- Dobrze- przeciągnęła się.
         Zeszliśmy na dół. Przywitałem się z jej mamą, która popatrzyła na mnie odrobinę groźnie. Uśmiechnąłem się, a brunetka wyjaśniła wszystko swojej mamie. Jej spojrzenie złagodniało. Usiedliśmy do stołu, żeby zjeść śniadanie. Mama dziewczyny postawiła przed nami wielki talerz naleśników. Wiktoria dostawiła dżem i nutellę i usiadła obok mnie. Oboje w tym samym czasie chwyciliśmy nutellę i zaczęliśmy się śmiać. Po śniadaniu poszliśmy do jej pokoju. Kazała mi chwilę poczekać. Usidłem na jej łóżku, a po chwili ona przyszła już ubrana.
W rękach trzymała jakieś ubrania, które mi podała.
- Wzięłam jakieś ciuchy, które zostawił mój brat.
- Zostawił? To gdzie on jest?
- Wyprowadził się. Jest kilka lat ode mnie starszy.
- Aaa. Ok.
- To idź się przebierz, a ja tu zaczekam- przebrałem się i wszedłem do pokoju.
- I jak wyglądam?- zapytałem ze śmiechem.
- Taaak... Mój brat bardzo lubił minionki, ale wyglądasz ślicznie- zalotnie się uśmiechnęła.
- Nie tak jak ty- przyciągnąłem ją do siebie.
- Przesadzasz- wywróciła oczami.
- Wcale, że nie- wpiłem się w jej usta.
         Wplotła dłonie w moje włosy. Jedną dłonią objąłem ją w tali i przyciągnąłem bliżej, a drugą położyłem na jej policzku. Oparłem ją o ścianę, a potem usiedliśmy na łóżku. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Odsunęliśmy się od siebie i do pokoju zajrzał Charlie.
- Szukałem cię- powiedział.- Musimy pogadać.
- Coś się stało?
- Nic takiego, ale chodź.
- No dobra- niechętnie wstałem.
*Wiktoria*
       Chłopacy wyszli, a ja rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam co robić więc wyciągnęłam swój zeszyt z pomysłami. Usiadłam do biurka i zaczęłam myśleć, co napisać. W końcu wymyśliłam:
" W oddali słychać cichy szept. W oddali widzę cię. Tam, gdzie nie dotrę. Tam, gdzie nie ma mnie. Jednak ruszam w drogę. Jednak próbuję. Mimo że się boję. Mimo że strach obezwładnia mnie."
Po chwili Leondre wrócił do pokoju przygaszony. Wziął mnie za rękę i zeszliśmy na dół. W ciszy się ubraliśmy i wyszliśmy. Udaliśmy się w stronę parku. Szliśmy w ciszy, trzymając się za ręce. Popatrzyłam na chłopaka. Był smutny. Zatrzymałam się i spojrzałam mu w oczy.
- Leo, co się stało?
- No.....
- Powiedz o co chodzi- przytulił mnie i z twarzą w moich włosach, powiedział:
- Jutro wyjeżdżamy.
- No.... Wiedziałam, że w końcu będziecie musieli wyjechać, ale.....- łza spłynęła mi po policzku.
- Wiem skarbie- mocniej mnie przytulił.- Chciałbym zostać, ale nie mogę. Przepraaszam.
- O której wyjeżdżacie?
- W południe.
- Przyjdziesz się pożegnać?
- Oczywiście księżniczko.
- Dziękuję- pocałowała mnie.
- Tylko... Teraz muszę już iść.
- Dobrze- pożegnaliśmy się pocałunkiem.
*Leo*
       Poszedłem w drogę powrotną. Byłem zamyślony. Nagle na kogoś wpadłem.
- Przepraszam- powiedziałem.
- Nic się nie.... Leo?- spojrzałem na dziewczynę.
- Cześć Weronika.
- O kim tak myślisz?
- O Wiktorii.
- Znowu?- spytała z wyrzutem.
- O co ci chodzi?- spytałem lekko zirytowany.
- Serio?
- Tak serio. O co? Jak nie chcesz to  nie mów, a ja sobie pójdę. A jak chcesz to mów, tylko wtedy się streszczaj.
- Chodzi o to, że... Kocham cię Leo- pocałowałam mnie w usta, ale szybko się odsunąłem.
- Co ty robisz?!- krzyknąłem.
- Leo ja cię kocham.
- Ale po pierwsze to ja kocham Wiktorię, a po drugie ona jest twoją przyjaciółką. Jak możesz jej to robić? Myślałem, że to właśnie ty ją namówiłaś, żeby ze mną porozmawiała o tym co Karol zrobił. O co ci chodzi dizewczyno?
- Ty nic nie rozumiesz. Ja naprawdę cię kocham. Ona jest moja przyjaciółką, ale miłość jest silniejsza.
- Nic nie jest silniejsze od prawdziwej przyjaźni. Jesteś pokręcona. Nie chcę cię więcej widzieć!
- Ale Leo... proszę- zaczęła płakać i zrobiło mi się przykro. Przytuliłem ją.
- Nie płacz. Proszę.
- Nie mogę.
- Weronika....
- Odprowadzisz mnie?
- Chciałbym, ale nie mogę. Muszę jeszcze załatwić parę rzeczy, bo jutro wyjeżdżamy.
- C-co?
- Tak. Przepraszam, ale muszę już iść.
- Dobrze- chciałem odejść, ale zatrzymała mnie i pocałowała w policzek.- Na pożegnanie.
- Muszę już iść- odeszłem.
*Wiktoria*
        Wróciłam do domu i postanowiłam zadzwonić do Weroniki, ale nie odbierała telefonu. Wykręciłam więc numer do mojej koleżanki z klasy. Zapytała czy chce do mnie przyjść żebyśmy razem obejrzały film. Zgodziła się. Poszłam szybko do sklepu po popcorn i lody czekoladowe. Wróciłam, a po pięciu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i wpuściłam dziewczynę do domu.
- Hej....
********************************************************************************
Kolejny rozdział! Jak wam się podoba? Co będzie dalej z Wiki i Leo? Co zrobi Weronika? Kim jest koleżanka, która przyszła do Wiktorii? Piszcie, a ja niedługo dodam QUIZ. Buziaki Misiaki :*

piątek, 8 stycznia 2016

Rozdział 10

       Przeczytajcie notkę pod rozdziałem <3

 Zawołałem go,ale nie odezwał się. Ciągle siedział w tej samej pozycji. Zaczynało mnie to przerażać. Zawołałem jeszcze raz, tylko głośniej. Spojrzał na mnie oczami bez wyrazu.
- Co tu robię?- nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i rozwiązał sznury krępujące moje ręce.
        Nagle do pokoju wszedł ktoś w kapturze zasłaniającym twarz.
- Jake!- rozległ się krzyk.
        Chłopak odskoczył ode mnie. Widziałem, że był przerażony. Ja zresztą też. Nie wiedziałem co się dzieje. Spojrzałem na tajemnicza postać. Na początku myślałem, że to Karol, ale postawa nie pasowała. Postać miała drobniejszą sylwetkę. Zamknąłem oczy, myśląc, że to po prostu zły sen i muszę się obudzić. Wtedy tuż przy uchu usłyszałem:
- Witaj- znałem ten głos to...
*Wiktoria*
         Obudziłam się rano równo z budzikiem. Przygotowałam się do szkoły

 i zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. Przywitałam się z moja mamą i zapytałam:
- Szybko wczoraj zasnęłam?
- Chwilę po tym jak wróciliście. Leo i Weronika poszli do domu. Są bardzo mili. Lubię ich.
- To fajnie- uśmiechnęłam się.
- Czemu?
- Bo Wera to moja przyjaciółka.
- To wiem.
- Tak, a Leo to mój chłopak.
- Co?!
- No.... tak.
- Córeczko tylko żeby....
- Spokojnie mamo- przerwałam jej.- Leondre jest inny. On jest troskliwy i czuły. Naprawdę mnie kocha.
- No.... Dobrze, tylko uważaj.
-Dobrze- pocałowałam ją w policzek.
          Założyłam buty i kurtkę. Weronika nie przyszła o tej porze jak zwykle. Zadzwoniłam, ale odrzuciła połączenie. Dziwne. Poczekała jeszcze chwilę, ale jeżeli nie chciałam się spóźnić, musiałam już iść. Po drodze próbowałam dodzwonić się do Leondre, ale miał wyłączoną komórkę. Niespokojna weszłam do szkoły. Zostawiłam niepotrzebne książki w szafce i poszłam pod salę. Stał tam Karol. Odsunęłam się najdalej od niego, ale i tak mnie zauważył i podszedł.
- Witaj piękna- powiedział i pocałował mnie w policzek , nim zdążyłam się odsunąć.
- Czego ode mnie chcesz?- warknęłam, lekko się odsuwając.
- Chciałem cię przeprosić za wczoraj. Nie byłem sobą. Proszę wybacz mi. Po prostu... Zależy mi na tobie i chcę cię odzyskać. Jesteś naprawdę wspaniała. Piękna, mądra, utalentowana, wspaniała, cudowna. Cały czas cię kocham. Przepraszam za wszystko złe, co cię przeze mnie spotkało. Nie chciałem tego. Każda chwila, którą z tobą spędziłem, była wyjątkowa i magiczna. Jesteś jedyną dziewczyną, którą naprawdę kochałem. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia i nigdy nie przestałem cię kochać. Jesteś moim powietrzem. Nie da się żyć bez powietrza. Wiem, że popełniłem błąd, ale... Każdy popełnia błędy, prawda? Ale właśnie na nich się uczymy. I wiesz co? Twoje oczy są hipnotyzujące. Chciałbym patrzeć w nie wieki. Są cudne. Kocham je. Tak samo mocno jak ciebie. Gdy na ciebie patrzę staje się lepszy. To dzięki tobie rano wstaje i się uśmiecham. Proszę wybacz mi. To dla mnie ważne, bo chce żebyśmy żyli w zgodzie. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Chciałbym do ciebie wrócić, ale wiem, że jesteś z Leo. Tylko... Wiedz, że wciąż cię kocham i mi na tobie zależy. Jesteś całym moim światem. Pamiętaj o tym kochana- uścisnął mnie i odszedł.
        Stałam jak skamieniała. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle nie wiadomo czemu zaczęłam płakać. Wzruszyła mnie jego wypowiedź. Zastanawiałam się nad tym wszystkim, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. Otarłam policzki i weszłam do klasy. Skrzywdził mnie-to fakt, ale był też dla mnie dobry, kochał mnie i okazywał to. Tego chłopaka kiedyś naprawdę kochałam. Byłam zmieszana. Z jednej strony ciągle byłam na niego zła, a z drugiej chciałam mu wybaczyć i móc się do niego przytulić. Chciałam by nie cierpiał przeze mnie, by był szczęśliwy. Kiedyś mnie zranił, ale teraz nie chciałam mu wybaczyć, czyli ja raniłam jego. Nie mogłam się tego dopuścić, ale czy potrafiłam mu wybaczyć? Tego nie wiedziałam. Rozważałam wszystkie za i przeciw, gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Zebrałam swoje rzeczy i skierowałam się s stronę sali od chemii. Podszedł do mnie Karol, podał rękę i zapytał, czy może mnie odprowadzić pod salę. Zgodziłam się i podałam mu rękę. Pod salą stanął przede mną i popatrzył mi głęboko w oczy. Nie mogłam się oderwać. Wtedy zbliżył się do mnie i pocałował. Chwilę się zamyśliłam, ale potem natychmiast się odsunęłam i powiedziałam:
- Nie mogę. Ja mam chłopaka. Karol ja...
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem.
- Muszę iść- spuściłam głowę i poszłam do sali.
           Wypakowałam się i pochyliłam nad książkami. Nie mogłam tego zrobić. Nie, nie, nie. To niemożliwe. Przecież ja kocham Leo. Jak ja mogłam mu to zrobić? Przecież to najcudowniejszy chłopak na świecie. A ja chyba już nic nie czuję do Karola. Właśnie... chyba. Co ja gadam? Już nic nie wiem. Nie chciałam już siedzieć na lekcjach, ale musiałam. Chociaż.... Powiedziałam nauczycielce, że źle się czuję. Poszłam do pielęgniarki. Zadzwoniła do mojej mamy, żeby odebrała mnie. Przyjechała po mnie po chwili. Gdy wróciłyśmy do domu, powiedziałam, że troszkę mi lepiej i muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. Nim zdążyła wyrazić swój sprzeciw, wyszłam z domu. Szłam powoli, w uszach miałam słuchawki. Leciała piosenka "Stay strong". Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co robić. Leo kochałam na początku jak idola, ale teraz naprawdę się w nim zakochałam, a Karol... Był moją pierwszą miłością. Nie wiedziałam co zrobić. Bolało mnie to wszystko. Usiadłam na ławce w parku, podciągnęłam kolana pod brodę, a łzy lały się z moich oczu strumieniami. Sięgnęłam do kieszeni bluzy i wyjęłam....
*Leondre*
- Dlaczego to robisz?0 zapytałem dziewczyny.
- Dlaczego?- powiedziała z wyrzutem.- Oh.. Ty naprawdę nie wiesz? No tak, jesteś zapatrzony w, jak to mówisz, swoja księżniczkę- ironicznie się uśmiechnęła, po czym na jej twarzy pojawił się grymas. Nie wiedziałem o co chodzi.- Istnieją też inne księżniczki. Dużo mądrzejsze, ładniejsze i lepsze od niej- powiedziała jadowitym głosem.
- Możesz powiedzieć dokładnie o co ci chodzi? Ja ją kocham- w tym momencie poczułem piekący ból na policzku.
- Zamknij się!- krzyknęła.- Wcale jej nie kochasz! To nie możliwe- zaczęła płakać.
- .......
***********************************************************************************
Hejcia! Mamy 10 rozdział. Jej! Dzisiaj nie do końca humor, ale myślę, że rozdział spoko. Co z Wiką? Co zrobi teraz w parku? I co zadecyduje? Kim jest tajemnicza dziewczyna? Co będzie z Leo? Piszcie komy. Dziękuje wam za tyle komentarzy. Jesteście wspaniali. Pomyślałam, że zrobię konkurs. Wstawię Quiz z pytaniami na temat bloga. Kto odpowie poprawnie na największą ilość pytań dostanie imagin i coś jeszcze. Piszcie jak wam się podoba ten pomysł. Buziaki Misiaki. :* <3