czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 6

 Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!

*Wiktoria*
      Obudziłam się parę minut przed 6, tuż przed moim budzikiem. Wstałam i zeszłam na śniadanie. Potem umyłam żeby, ubrałam się, uczesałam i lekko pomalowałam
Spakowałam książki to plecaka i zeszłam na dół. Ubrałam buty i czekałam na Weronikę. Robiłam wszystko mechanicznie, jak jakiś robot. Bałam się dzisiejszej rozmowy z Leo, lecz wiedziałam, że muszę i chcę ją odbyć.
- Cześć- przywitałam się z przyjaciółką.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz jak zombie.
- Nie wyspałam się.
- Przecież ty zawsze jesteś wyspana. Co jest?
- Mam dzisiaj pogadać z Leo o Karolu. Trochę mnie to przeraża, ale chcę to zrobić.
- Rozumiem.
- Wiem, że tobie też powinnam wszystko powiedzieć, ale zrozum.... boję się. To dla mnie ciężkie. Zgodziłam się mu powiedzieć, bo... W sumie sama nie wiem dlaczego się na to zdecydowałam.
- Ja wiem.
- Tak? Dlaczego?
- Bo go kochasz.
- Wiem. Przecież to mój idol. Charliego też kocham.
- Nie. Nie rozumiesz. Kochasz bo dużo bardziej niż idola. Zakochałaś się w nim. Dlatego potrafisz mu zaufać. Oddałaś mu swoje serce. Nie chcesz sobie tego uświadomić, bo boisz się kolejnego odrzucenia, ale uwierz mi. On pragnie twojego szczęścia. Kocha cię ponad wszystko. Jesteś jego księżniczką i świecącą gwiazdą. On nie pozwoli byś upadła. Nie pozwoli cię skrzywdzić. Będzie cie chronił. Przy nim nie będziesz płakać chyba, że ze szczęścia. To na niego czekałaś. On jest królewiczem, który cię ocali. On będzie przy tobie. Nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce. Jesteś jego królewną. Pewnie teraz myślisz: "Przecież każda Bambino to jego królewna"- jakby czytała mi w myślach.- Masz rację, ale ty jesteś tą wyjątkową. Skąd to wiem? Po pierwsze widzę. To jak on się zachowuje, jak cię traktuje o tym świadczy. Po drugie dzwonił wtedy do mnie i martwił się o ciebie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale jesteś jego wyjątkową i jedyną księżniczką. Boi się ciebie skrzywdzić. Chce cię dokładnie poznać. Jesteś jego tlenem, jego światłem, gwiazdą i jego największą miłością. Ty też jesteś w nim zakochana. Widzę jak na niego patrzysz. Pasujecie do siebie idealnie. Mówią, że kiedy rodzi się człowiek, to z nieba spada dusza i dzieli się na dwie części. Jedna trafia do kobieta, a druga do mężczyzny. Potem całe życie człowiek próbuje odnaleźć swoją druga połówkę. To on jest drugą połową twojej duszy. Uzupełniacie się idealnie. Pasujecie do siebie. Proszę, nie zepsujcie tego. Nie możecie. Musicie być razem. To jest wam pisane w gwiazdach.
       Doszłyśmy właśnie do szkoły. To, co powiedziała Weronika, było... Nawet nie umiałam tego opisać. Chyba miała rację. Naprawdę zakochałam się w tym chłopaku. Chciałam mu oddać swoje serce. Bałam się, ale jednak w głębi duszy czułam, że to dobry wybór, bo on mnie nie skrzywdzi. Nie każe mi pochopnie podejmować decyzji, troszczy się o mnie, chce mnie poznać i pomóc. Jest najlepszy. Drugiego takiego człowieka nie ma na całym świecie. Pokrzepiłam się tą myślą i weszłam do szkoły, a tam....
*Aleksandra*

- Charlie, spójrz- pokazałam chłopakowi wiadomość. Również nieco się przeraził.
- Wiesz kto mógł to napisać?
- Nie. Hmm...
- Kto mógłby tego chcieć? Czekaj. Leo!
- Nie chcę go zamartwiać.
- Może nam pomóc.
- No.... Dobrze- chłopak przyszedł po chwili.
- Co jest?
0 Wiesz kto mógł to napisać?- pokazał brunetowi telefon.
- Ja... Ja... Karol.
- Karol? Jesteś tego pewny?- zapytałam przerażona.
- Tak. Jak szedłem po Wiktorię, wybiegła z domu właśnie przez niego. Zabrałem ją i wtedy nie szedł za nami. Myślałem, że sobie odpuścił, gdy mnie z nią zobaczył.
- Jak widać nie. Tylko co możemy zrobić?
- Nie pozwolę mu skrzywdzić mojej królewny. Pożałuje tego, że grozi moim przyjaciołom.
- Leo nie rób nic pochopnie. Nie wiadomo co on może wymyślić. Jest nieobliczalny.
- On? Nie jest groźny. Coś z tym zrobię.
- Zanim na cokolwiek się zdecydujesz, to pogadaj ze mną lub Charliem, ok?
- Dobrze- odszedł. Reszta wieczoru minęła spokojnie, ale byliśmy zaniepokojeni. Nie uspokajał nas fakt, że Leo coś knuje.
*Weronika*
          Stałam przy szafce, czekając na lekcje. Kawałek przed szkołą rozstałam się z Wiktorią, bo musiałam załatwić pewną sprawę, jednak nigdzie jej teraz nie widziałam. Poszłam do salę od matematyki. Zadzwonił dzwonek, a jej nadal nie było. Zaczęłam się niepokoić. Rozumiem, że mógł ją trochę przytłoczyć mój "wykład", ale wiedziałam, że się ze mną zgadza, ale teraz nie było jej na lekcji,a ona nigdy ich nie opuszcza. W szczególności matematyki. Bałam się o nią. Rozejrzałam się po sali. Nigdzie jej nie było. Karol miał być u nas dzisiaj na lekcjach, ale jego także nie widziałam. Gdy nauczycielka przeczytała listę obecności, miałam pewność- nie było ich obojga. Bałam się. Niecierpliwie siedziałam na krześle. Zapytałam nauczycielki, czy mogę na chwilę wyjść. Niechętnie się zgodziła. Gdy tylko zamknęły się drzwi klasy, zaczęłam biec. Rozglądałam się, lecz nigdzie nie było po niej śladu. W pewnym momencie wydawało mi się, że mignęła mi sylwetka brunetki, pobiegłam w tamtą stronę. To jednak nie była ona. Szukałam dalej,a korytarz był długi...
Spojrzałam na zegarek. Minęło 10 minut. Nauczycielka mnie zabije. Biegiem wróciłam do sali. Spojrzałam na moją klasę. Karol siedział w ławce z Dagmarą, ale Wiktorii nigdzie nie było. Z jednej strony poczułam ulgę,a z drugiej coraz bardziej się niepokoiłam. Niechętnie zaczęłam rozwiązywać zadania.
*Charlie*
       Wstałem rano w świetnym humorze. Chciałem obudzić Aleks,a le moja księżniczka słodko spała. Zrobiłem dla nas śniadanie i poszedłem do niej. Połaskotałem ją, a ona zakryła się kołdrą. Ściągnąłem ją z niej i pocałowałem w czoło:
- Śniadanie gotowe. Wstawaj aniołku.
- Która godzina?
- Koło 9, a co?
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie?
- Wcześnie? Leń. Wstawaj. Ciesz się, że nie budzę cię tak, jak Leondre.
- Spróbowałbyś.
          Zjedliśmy śniadanie i zaproponowałem zebyśmy wyszli na spacer. Zgodziła się. Poszedłem się ubrać.
Aleks wybrała śliczny komplet.
Chwyciłem jej rękę i wyszliśmy. Cieszyliśmy się słońcem i swoim towarzystwem. Nagle Ola powiedziała:
- Jesteś wredny.
- Co? Czemu?
- Obudziłeś mnie z pięknego snu.
- Jakiego?
- Brałam ślub.
- Z kim?
- No przez ciebie właśnie tego się nie dowiedziałam.
- A ja to wiem.
- Tak? Co ty nie powiesz.
- No- wziąłem ją na ręce.- Ze mną księżniczko. To ja! Twój książe.
- Puść mnie głupku!
- O nie!- podeszliśmy do fontanny. Popatrzylem na nią z chytrym uśmieskziem.
- Co ty....? Nie, nie, nie! Charlie nie!
- Hmm...
- Zrobię co zechcesz, tylko mnie tam nie wrzucaj.
- Co zechcę?
- Tak- postawiłem ją, chciała mi uciec, jednak miałem lepszy refleks i ją złapałem.
*******************************************************************************
Mamy kolejny rozdział. Co zobaczyła Wiki? Co chce Charlie? Piszcie. Komentarze motywują. A! I ogromnie dizękuję za tyle wyświetleń. Jesteście cudowni.
Wesołego sylwestra kredeczki :* I pamiętajcie, żeby pozdrowić pierniki.
Imagina wygrały Asia i Klaudia. Dostaniecie wspólnego, ale już w nowym roku :*  Obie zgadłyście, że będzie to groźba.



wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 5

*Wiki*
- I co?- spytał.
- No... Powiedziała.... Że mama po nią zadzwoniła- skłamałam.
- Na pewno?- spytał widząc moją niepewną minę.
- Tak- uśmiechnęłam się.- Na pewno.
- No dobra. To... Co robimy?
- Hmm.... Nie wiem.
- To może pójdziemy na deskę?
- Ok. to spotkajmy się tu za 30 min. Ok?
- Jasne.
      Poszłam do domu. Przebrałam się, wrzuciłam kilka rzeczy do torebki i wzięłam deskę, po czym wyszłam.

*Leo*
      Poszedłem żeby wziąć deskę. Po drodze postanowiłem, że zadzwonię do Weroniki. Miałem do niej kilka pytań. Odebrała po 2 sygnale.
- Halo?
- Cześć Weronika. Tu Leo.
- O! Hej Leo! Wika ci powiedziała czemu poszłam?
- Tak. Powiedziała, że mama po ciebie zadzwoniła, ale nie o to chciałem cię pytać.
- To o co?
- O Karola. On był rano u niej. Wybiegła z domu, ale ona nie chce o tym rozmawiać.
- Słuchaj... Jej zaufanie jest trudno zdobyć, bo to wrażliwa osoba. Zanim zaufała mi minął prawie rok, a nawet ja nie do końca wiem o historii z Karolem. Wiem, że bardzo ją skrzywdził i stała się bardziej nieufna. Szczególnie w stosunku do chłopaków. Była w dołku. Tak naprawdę to nie wiem, co by było gdyby nie wasze piosenki.
- Ojeju. Co on jej musiał zrobić?
- Od czasu Karola jesteś jedynym chłopakiem, przy którym ona zachowuje się tak otwarcie. Może spróbuj z nią pogadać?
- Spróbuję. Dziękuję.
- Nie masz za co.
- A! Póki pamiętam. To... Właściwie czemu sobie poszłaś?
- Nie uwierzyłeś jej?- zaśmiała się blondynka.
- No nie bardzo- również się roześmiałem, chociaż nie byłem w humorze.
- No wiesz... Tak słodko razem wyglądaliście. Pomyślałam. że zostawię was samych żebyście mogli się wygłupiać i...
- I co?
- I może dałaby ci w końcu buziaka.
- Ta.. Nie wiem, czy to wyjdzie. Jakoś nie może trafić w usta.
- Hahaha. Zaufanie, pamiętaj. A tak właściwie, to co ty robisz bez niej?!
- Poszliśmy po deski.
- Hmm... No dobra. Wybaczone, ale biegaj do niej.
        Rozłączyłem się i pojechałem na desce w stronę parku. Po drodze spotkałem fanki, więc dałem im autografy i porobiłem sobie z nimi zdjęcia. Dotarłem na miejsce spóźniony 15 minut. Brunetka śmigała już po rampie.
- Wiki!- zawołałem.
      Brunetka spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Jednak nie zauważyła przeszkody i zleciała z deski. Szybko do niej podbiegłem. Siedziała na ziemi i aż zgłupiałem, bo zaczęła się śmiać.
- Wszystko w porządku?
- Tak- śmiała się jeszcze bardziej.
- Jesteś pewna? To wstań.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo przytulam chodnik- położyła się na ziemi.
- Ok. Czekaj. Co??!!
- Przytulam chodnik- popatrzałem na nią zdziwiony.- Dobra, już wstaje.
- Na pewno wszystko w porządku?
- Tak. Chodźmy jeździć dalej.
- Może lepiej cię odprowadzę?
- Mamo! Ja chcę zostać- teraz oboje zwijaliśmy się ze śmiechu.
- Idziemy do domu- powiedziałem udając poważnego.
- A dostanę lizaka?- zrobiła maślane oczka.
- Pomyślimy.
*Wiktoria*
          Leo się spóźniał. Pomyślałam, że pewnie zatrzymały go fanki. Zaczęłam jeździć. Nagle usłyszałam jak mnie woła. Specjalnie na niego spojrzałam i udałam, że nie zauważam przeszkody i się przewracam. Podbiegł do mnie przerażony, a mi się chciało śmiać, więc przytuliłam chodnik. Jego mina była bezcenna. Potem wstałam i zaczęliśmy wracać. Po drodze, nie zgadniecie.... Kupił mi lizaka! Hahahahah. Wtedy jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. Postanowiliśmy, że zamiast wracać, pójdziemy do parku. Usiedliśmy pod wielkim rozłożystym drzewem i rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach. Opowiadałam mu jak zaczęłam pisać piosenki i dlaczego tak bardzo lubię pisać opowiadania, gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Cześć- rozpoznałam ten głos.
- Czego chcesz?
- Mogłabyś być milsza.
- Nie dla ciebie- rozłączyłam się.
- Kto  to był?- spytał Leondre.
- Karol.
- A propos tego.... Powiesz mi o co chodzi? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać. Naprawdę. Wiem, że niełatwo jest ci zaufać drugiej osobie, ale proszę daj mi szansę. Spróbuję ci pomóc. Może on się w końcu odczepi. Musisz tylko się przełamać. Weronika powiedziała mi, że jestem pierwszym chłopakiem, od czasu Karola, przy którym jesteś tak otwarta. Chcę żebyś się przede mną otworzyła. Wiem, że to może być trudne, ale ja cę nie skrzywdzę. Jesteś księżniczką, której nie śmiałbym urazić. Możesz mi powierzyć tą tajemnicę. Pomogę najlepiej jak będę potrafił. Jesteś wyjątkowa i każdy powinien to wiedzieć. Ten kto krzywdzi ciebie jest najgorszym człowiekiem na świecie. Nie można krzywdzić tak kruchej osoby i potem myśleć, że się pozbiera. Jesteś jak najjaśniejsza gwiazda na niebie. Tylko ciebie zauważam. Nie mógłbym nic zrobić tej gwieździe, bo niebo stałoby się puste i czarne. Gdyby coś stało się tobie, mój świat straciłby blask, więc pozwól, że ci pomogę. Opowiedz mi wszystko- chwycił moje ręce i podciągnął rękawy bluzy.- Każda rana ma swoją historię,a ja chcę usłyszeć wszystkie. Wysłucham każdego twojego słowa i nie pozwolę cię więcej skrzywdzić. Kocham cię- dwa ostatnie słowa powiedział po polsku.
          Wzruszyłam się i zaczęłam płakać. On natychmiast mnie przytulił. Nie chciałam go puszczać. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Każda sekunda, którą z nim spędziłam dawała mi szczęście. Poprawiał mi humor jak nikt inny. Czułam, że mogę mu zaufać. Nie potrafił mówić o tym, co się stało, ale po tym co on powiedział, chciałam mu opowiedzieć wszystko z najmniejszymi szczegółami. Nie wiedziałam tylko, czy będę potrafiła. Czułam, że jestem dla niego naprawdę ważna. Jego słowa uświadomiły mi, że muszę opowiedzieć komuś co się stało. Nie chciałam więcej dusić tego w sobie, a on był odpowiednią osobą, żeby usłyszeć ten sekret. Jednak nie byłam w stanie wydusić słowa. W końcu powiedziałam:
- Dziękuję. Opowiem ci wszystko, ale nie teraz- przytuliłam się do niego mocniej.- Później.
- Dobrze księżniczko- pocałował mnie w czoło.
         Siedzieliśmy tak, dopóki nie zaczęło robić się ciemno. Ustaliliśmy, że powiem mu wszystko jutro, że dzisiaj się na to przygotuje. Zgodził się. Szliśmy powoli, patrząc na ciemniejące niebo i gwiazdy na nim. W pewnym momencie wskazał mi ta najjaśniejszą.
- Widzisz- przytaknęłam.- To najjaśniejsza gwiazda. Bez niej niebo byłoby czarne i puste. Tak, jak moje serce bez ciebie.
         Spojrzałam na niebo i zapatrzyłam się w te piękne brązowe oczy. Zaczął zbliżać się do mnie, gdy nasze twarzy dzieliły milimetry, spanikowałam i tylko wtuliłam się w niego. Szepnęłam: "Przepraszam" i lekko się odsunęłam. Jednak on przyciągnął mnie bliżej i powiedział:
- Nie masz za co przepraszać, księżniczko. Rozumiem- uśmiechnął się.
        Odprowadził mnie pod same drzwi i mocno przytulił. Podziękował mi za wspaniały dzień. Staliśmy jeszcze chwilę rozmawiając, gdy moja mama mnie zawołała.
- Dobranoc księżniczko.
- Dobranoc, mój książę- odprowadziłam go wzrokiem i weszłam do środka.
          W środku czekała na mnie mama z kolacją. Posłusznie wszystko zjadłam. Na szczęście odbyło się bez pytań. Dobrze wiedziała, że nie będę jej na nie odpowiadać. Po skończonym posiłku poszłam do swojego pokoju.Włączyłam na laptopie piosenki BAM. Wzięłam zeszyt i zaczęłam pisać.
(Mój tekst~Wiki)
"Gdy usłyszę ciche wołanie
I rozpoznam twój głos,
To wiedz,
Że czekam kochanie,
Tam gdzie nas rozdzielił los.
Będę czekać długo,
Choćby wieczność.
Dla ciebie to zrobię,
Ty moje serce."
        To był refren piosenki, którą pisałam. Stwierdziłam, że mi się podoba. Zamknęłam zeszyt i przygotowałam się do spania. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.
*Aleksandra*
       Siedziałam z Charliem po wspólnie spędzonym dniu, gdy przyszedł Leondre z jakąś dziwną miną.  Zapytałam go, o co chodzi, ale nie chciał rozmawiać. Zdziwiłam się. Poprosiłam go, żebyśmy na chwilę wyszli. Niechętnie się zgodził.
- Wszystko w porządku?
- Tak. Jest dobrze.
- Leo, powiedz o co chodzi. Coś z Wiktorią albo Weroniką?
- To nic takiego.
- Mów.
- Oh... Tak, rozmawiałem z Wiktorią, ale naprawdę nie takiego się nie stało.
- No... Ok. Ale jakby co to mów mi pierwszej, ok?
- Jasne.
      Wróciłam do Charlsa, gdy nagle dostałam SMS od nieznanego mi numer. Przeraziłam się po przeczytaniu wiadomości.
*******************************************************************************
Jest rozdział 5 :) Jak myślicie, co będzie napisane w wiadomości? Zgadujcie. Dla osoby, która będzie najbliżej prawdy napiszę imagin :)  Zadawajcie pytania bohaterom i piszcie co sądzicie o refrenie piosenki :*    KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ  xDD

niedziela, 27 grudnia 2015

IMAGIN #2

         Szłam ze szkoły we wspaniałym humorze. Moja przyjaciółka i ja byłyśmy totalnie pokręcone i cały czas zwijałyśmy się ze śmiechu. Razem miałyśmy głupie pomysły. Szczególnie jak zaczynałyśmy rozmawiać o BAM- naszych idolach. Tego dnia miałyśmy iść do galerii, żeby kupić ubrania na koncert. Miałyśmy zwykłe bilety, ale i tak chciałyśmy wyglądać jak najlepiej.
     O 15 udałyśmy się na shopping. Jak zwykle było pełno śmiechu. Ludzie patrzali na nas jak na pokręcone, ale nie przejmowałyśmy się tym. Wybrałyśmy śliczne komplety. Ja kupiłam:
A moja przyjaciółka Wiktoria, to:
- Klaudia, idziemy do maka?
- Jasne. Chodźmy.
          Złożyłyśmy zamówienie i odebrałyśmy, po czym usiadłyśmy do stolika. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Było świetnie. Odprowadziłam Wikę do domu i zaczęłam iść do siebie. Słuchałam BAM na słuchawkach. Akurat leciała piosenka "Stay young" , gdy jak ta niezdarta się potknęłam. No tak to ja. Zaczęłam się śmiać. Podszedł do mnie jakiś chłopak i zapytał:
- Wszystko w porządku?
- Tak- śmiałam się jeszcze bardziej, aż miałam łzy w oczach.
- Śmiejesz się, że upadłaś?
- Tak. Hahaha.
- Może odprowadzę cię do domu?
- Ok- pomógł mi wstać.
            Kostka mnie bolała, ale mogła iść.
- Powiesz mi co robiłaś na chodniku?
- No... Byłyśmy z przyjaciółka na zakupach po ciuchy na koncert BAM i odprowadziłam ją i wracałam i się wywaliłam na piosence "Stay young". Hahha.
- To więcej jej nie słuchaj.
- To moja ulubiona! Charlie pięknie tam śpiewa.
- Serio?
- No oczywiście.
- Chyba nie kojarzę. Zaśpiewaj kawałek.
- People say we act too young,
But we know that we're just having fun.
Ignoring all the wrongs of society,
Forget about the stress and anxiety.
People say we need to act older,
But we face the world only gets colder.
Enjoy life cause' you only get one,
Why rush? We wanna stay young.
- Ślicznie śpiewasz.
- Serio?- spojrzałam na chłopaka i doznałam szoku. Otworzyłam buzie ze zdziwienia.
- Mam coś na twarzy?
- Nnnnie. Ty jesteś... OMG!
- Hahahahha co jest?
- Charlie!- przytuliłam chłopaka.- O matko! Uwielbiam was!
- Kocham cię- powiedział po polsku.- Jak wszystkie nasze księżniczki.
- Jesteście cudowni- jeszcze raz go przytuliłam.- Jak mogłam nie ogarnąć, że to ty?
- Byłaś zbyt zajęta chodnikiem- zaczął się śmiać.- Jest ciekawszy ode mnie?
- Ej!- lekko go walnęłam.
- Musisz mi udowodnić, że jestem ważniejszy. Daj mi buziaka- pokazał policzek.
- Najpierw musisz mnie złapać.
              Zaczęłam biec. Uciekłam do parku. Co chwile chowałam się za drzewami, coraz bardziej się śmiejąc. W końcu weszłam do jakiejś kamiennej jaskini, bo już nie mogłam biec ze śmiechu. Nagle przy uchu usłyszałam: "Mam cię!" i ktoś wziął mnie na ręce. To był Charlie.
- Puść mnie wariacie!
- Nie! Najpierw buziak- pocałowałam go w policzek.
- Teraz mnie postaw!
- Hm... A co jak nie chce?
- Charlie Lenehan! Natychmiast mnie puść!
- Natychmiast? Ok- upuścił mnie do wody.
- O nie! Jak mogłeś! teraz pomóż mi wstać. Jestem cała mokra- podał mi rękę, a ja wciągnęłam go do wody.- Hahahah
- Ej! Jesteś wredna.
       Zaczęliśmy chlapać się jak małe dzieci, a ludzie dziwnie się na nas patrzyli. W końcu wyszliśmy z wody i Charlie postanowił mnie odprowadzić. Gdy byliśmy pod moim domem, poczułam zapach pierników mojej mamy.
- O! Pierniki! Muszę je pozdrowić.
- Co?- zapytał ze zdziwieniem.
- No... zawsze pozdrawiam pierniki, które robi moja mama. Hahahha. To takie dziwne?
- Tak. Hahahaha.
- Jestem zwariowana, wiem.
- Dlatego się w tobie zakochałem.
- Co?
- Co?
- Co powiedziałeś?
- Co powiedziałeś?
- Przestań!
- Przestań!
- Charlie!
- Co?
- Ha! Przegrałeś!
- Ej!
- I tak cię kocham głuptasie.
- Ja ciebie też księżniczko- zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.- A z każdą chwilą zakochuje się bardziej- pogłębił pocałunek. To było magiczne. Niechętnie się rozstaliśmy, gdy moja mama zawołała mnie przez okno mówiąc:
- Pozdrawiasz te pierniki? Bo chcę je zjeść- Charlie wybuchnął śmiechem i tyle z romantycznego nastroju. 
Od tamtej pory byliśmy prawie nierozłączni. Wygłupów było jeszcze więc, bo spiknęłam Wiktorie z Leo. Całą trójką dobijaliśmy Charliego.
*****************************************************************************
Z góry przepraszam, że taki, ale mam głupawkę. Mam nadzieję, że się podobało. Hahahahah ten piernik to przez rozmowę z Asią xDD Buziaki Miski :*


Rozdział 4

          Aleksandra podeszła do Charliego i pocałowała go. Byłyśmy mega zaskoczone. Leo popatrzał na nas i zaczął się śmiać. W końcu się otrząsnęłam i zapytałam:
- I z czego się śmiejesz?
- Z was- zaczął jeszcze bardziej się śmiać.
- Osz ty- zaczęłam go łaskotać, a ten uciekał przede mną po całym pomieszczeniu. W końcu Ola zawołała:
- Hej Wiki! Chodź tutaj- podeszłam do niej.- To jest mój chłopak Charlie.
- No co ty!- krzyknęłam po polsku.
- Hahaha tak.
- I nic nam wcześniej nie powiedziałaś? Małpa- dalej rozmawiałyśmy po polsku.
- Chciałam żebyście miały niespodziankę.
- No to ci się udało- śmiała się Weronika.
- Też tu jesteśmy- powiedział Charlie po angielsku.
- Ups... Sorki- zaczęłyśmy się śmiać i potem znów rozmawialiśmy po angielsku.
- Dobra, to.... co robimy?- spytał Charls.
- Jeździmy na deskach?- spytałam równo z Leo i znowu zaczęliśmy się śmiać.
- Ok- powiedziała reszta i umówiliśmy się za godzinę, żeby każdy zdążył pójść po deskę.
              Mięliśmy spotkać się w skate parku niedaleko. Poszłyśmy szybko do domu, żeby wziąć deski i się przebrać. Ja ubrałam:
a Wera:
          Wzięłyśmy deski i poszłyśmy w umówione miejsce. Dotarłyśmy chwilę przed resztą. Zaczęłam jeździć.
*Weronika*
        Stałam z boku obserwując jak Wiktoria wykonywała swoje triki.  Nagle obok usłyszałam:
- WOW- to był Leo.- O hej. W ogóle, to się sobie nie przedstawiliśmy. Leo- podał mi rękę.
- Hahahah wiem. Przecież jestem Bambino. Mam na imię Weronika, a dziewczyna, którą się właśnie zachwyciłeś to  Wiktoria.
- Ja.. co?- zaczęłam się śmiać, a po chwili podjechała moja przyjaciółka.
- Z czego się śmiejesz?- zapytała.
- Z niego- wskazałam na chłopaka.
- No ej- powiedział urażony.
- No co? To było śmieszne.
- Cicho bądź- powiedział również się uśmiechając.
         W końcu przyszła nasza zakochana parka. Wszyscy świetnie się razem bawiliśmy. Zauważyłam, że Leondre nie odrywał wzroku od Wiktorii. Piękna byłaby z nich para. Lektoria? Weo? Hm.... jakąś ksywkę im wymyślę. Uśmiechnęłam się i zaśmiałam pod nosem. Po skończonej jeździe poszliśmy na lody. Przypomniałam sobie, że Wiki dała Leosiowi piosenkę na koncercie. Wykorzystując chwilę, że brunetka zamawiała deser, poprosiłam na chwilę Leo.
- Hmm?
- Czytałeś piosenkę, którą dała ci Wiktoria na koncercie?
- Tak. Była piękna.
- No to masz o czym do niej zagadać.
- Co?- spytał, udając, że nie wiem o czym mówię.
- Leondre Antonio Devries! Dobrze wiesz, o czym mówię- powiedziałam, dając mu kuksańca w żebra.
- Przestań- powiedział z udawaną obrazą i poszedł w stronę reszty.
- O czym gadaliście?- przestraszyłam się, bo nagle obok pojawiła się Wiktoria.
- O matko! Chcesz żeby zawału dostała?
- Hahahaha przepraszam.
         Poszliśmy na spacer. Zauważyłam, że Leo chce zagadać do Wiktorii, ale za bardzo się bał. Chciałam mu jakoś pomóc, ale nie wiedziałam jak. W końcu zaczęło robić się ciemno. Charlie poszedł odprowadzić Aleks, a ja udałam, że muszę iść w inną stronę i zostawiłam brunetów samych.
*Wiktoria*
        To był wspaniały dzień. Bawiłam się cudownie. To było marzenie każdej Bambino. Spędzić cały dzień z idolami. Gdy robiło się późno Charlie i Aleks poszli do domu, a Weronika stwierdziła, że musi iść w przeciwną stronę. Trochę się zdziwiłam, bo też powinna wracać do domu, a mieszkała niedaleko mnie. Szliśmy z Leo w ciszy. W końcu odezwałam się:
- Koncert był świetny. Kocham wasze piosenki. Niesamowicie się w nie wczuwam. Nieraz bardzo mi pomogły. Dziękuję- przytuliłam go.
- Nie masz za co. Właśnie! Czytałem twoją piosenkę.
- I jak?
- Świetna. Naprawdę super piszesz. Jestem pod wrażeniem.
- Dziękuję- lekko się zarumieniłam.
        Szliśmy dalej w ciszy. W pewnym momencie Leo chwycił mnie za rękę. Cofnęłam rękę. Trochę się zasmucił. Powiedziałam:

- Przepraszam- i naciągnęłam rękawy bluzy.
       To chyba wzbudziło jego podejrzenia, bo chwycił moja rękę i wbrew moim prośbą  podciągnął rękaw bluzy. Popatrzałam na niego oczami pełnymi łez.
- Księżniczko...Możesz powiedzieć mi wszystko. Co się stało?
- Ja... Nie chcę o tym rozmawiać.
- Pamiętaj, że możesz mi zaufać.
- Wiem- uśmiechnęłam się do niego.
         Przytulił mnie i resztę drogi przeszliśmy w ciszy. W końcu dotarliśmy do mojego domu. Przytuliłam chłopaka i nie chciałam puszczać.
- Pa Leo.
- Pa Księżniczko. Wyjdziemy jutro razem?- uśmiechnął się.
- Oczywiście.
        Poszłam do swojego pokoju. Od razu przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. To był męczący dzień. Nim się zorientowałam, już spałam.
      Rano obudziłam się uśmiechnięta. Nagle usłyszałam dźwięk SMS. Wzięłam komórkę do ręki.

            Uśmiechnęłam się. Zeszłam na dół, żeby zjeść śniadanie. Podczas posiłku zaczęłam zastanawiać się skąd Leo miał mój numer. Pomyślałam, że może Aleks mu dała. W sumie to było bardzo możliwe. Wróciłam do góry, wzięłam prysznic, a potem ubrałam się i lekko pomalowałam.
          O 12:20 zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Jednak to nie był Leo. To był Karol. Chciałam szybko zamknąć drzwi, jednak przytrzymał je ręką.
- Nie chcesz wpuścić swojego chłopaka?
- Ty nim nie jesteś! Wyjdź stąd!
- Wikuniu proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Zmieniłem się.
- Nie wierzę w to.
- Proszę uwierz- podszedł do mnie i pocałował.
        Wyrwałam się mu i wybiegłam z domu, nie patrzałam gdzie biegłam i po chwili wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i ujrzałam piękne brązowe oczy Leo. Popatrzał na mnie pytajacym wzrokiem i w tym momencie podbiegł Karol.
- Chodź kochanie.
- Przestań. Nie jesteśmy razem. I nie będziemy.
- Proszę cię- chciał mnie chwycić, ale wtedy Leo  odtrącił jego rękę.
- Nie słyszałeś? Ta księżniczka nie chce z tobą iść.
- Nie wtrącaj się. Kim ty niby jesteś?
- To nie powinno cię obchodzić. Wiki idziemy?
- Tak.
      Odeszliśmy, a chłopak na szczęście nie szedł za nami. Szliśmy w milczeniu, a Leo trzymał mnie za rękę. Byłam mu wdzięczna.
- Wszystko dobrze?
- Tak- sztucznie się uśmiechnęłam.
- Jakoś ci nie wierzę. Kto to był?
- Karol. Mój były, ale nie chcę o nim rozmawiać.
- Dobrze- przytulił mnie.
         Poszliśmy do parku. Chodziliśmy alejkami, trzymając się za ręce. Było cudownie. Usiedliśmy na kamiennym mostku. Kilka minut później zauważyłam przechodzącą niedaleko Weronikę. Poprosiłam Leo, żebyśmy do niej podeszli. Zgodził się. Przywitałam się z przyjaciółką i zapytałam czemu wczooraj tak szybko znikła.
- Yyy.....Przecież mówiłam, że musiałam iść w jedno miejsce.
- Wiem, że kłamiesz.
- No... dobra. Chciałam, żebyś została sama z Leo- powiedziała po polsku.
- Małpa- skomentowałam ze śmiechem, już po angielsku.
*Leo*
      Poszliśmy we trójkę na lody. Cały czas martwiłem się o królewnę. Nie chciałem, żeby cierpiała. Żadna Bambino nie powinna być smutna, a ta była wyjątkowa. Czemu wspaniałych ludzi spotyka takie nieszczęście? Tak się zamyśliłem, że dopiero po chwili usłyszałem, że brunetka woła do mnie ze śmiechem:
- Obudź się królewiczu. W bajce to ja powinnam spać- również zacząłem się śmiać.
- Wredna jesteś- udałem, że się na nią obrażam.
- Oj Leoś. Uśmiechnij się.
- Nie.
- Co mam zrobić, żebyś się uśmiechnął?
- Buzi- pocałowała mnie w policzek.- Ale nie takie.
- Za późno- zaczęła uciekać.
- Dorwę cię- zacząłem ja gonić. Po chwili ją złapałem i wziąłem na ręce.
- Leo puść!
- Nie. Jestem twoim rycerzem księżniczko.
- Nie wygłupiaj się, tylko mnie postaw.
- Nie.
- Co mam zrobić, żebyś mnie postawił?
- Buzi, ale nie w policzek- cmoknęła mnie w nos.- No ej! Oszukujesz.
- Hahahahahaha. Teraz mnie postaw- zrobiłem to.- Gdzie jest Wera?
- Nie wiem.
- Zadzwonię do niej- wyciągnęła telefon.- Halo? Gdzie jesteś?- chwilę gadała przez komórkę.
- I co?- spytałem.
- No...Powiedziała....
***************************************************************************
Hahahahaha wiem, jestem wredna. Mam dzisiaj głupawkę. Jak myślicie: Czemu Weronika poszła? Czy Leondre w końcu dostanie buziaka  o jakiego mu chodzi? Piszcie i pytajcie bohaterów. A tu moja dzisiejsza głupawka:
No to : rodzice zawsze mówią małemu dziecku nie biegaj bo będzie bam i dziecko zaczyna biec i upada a tu *puf* pojawia się BAM xDD

sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 3

- Ja... Nie wiem co powiedzieć.
- Zostaw ją w spokoju. Wystarczająco przez ciebie wycierpiała- powiedziała Wera.- Wiki idziemy.
    Posłusznie poszłam za nią do klasy, ale dalej byłam zszokowana. Kochałam tego chłopaka, ale... Nie wiem co robić. To wszystko jest trudne. Muszę to na spokojnie przemyśleć.Na razie starałam się, choć nieudolnie, skupić się na lekcji historii. Jednak głos nauczycielki tłumiły krążące w mojej głowie myśli. Przy nikim nie czułam tego co przy nim. Te jego piękne oczy... To w nich się zakochałam. To one przez wiele miesięcy nie opuszczały mojej głowy. Eh... Tak trudno było mi wyrzucić go z głowy, a teraz...
- Wszystko w porządku?- zapytała Weronika, gdy skończyłyśmy lekcje.
- Tak- skłamałam.
- Przecież widzę, że nie.
- Jest ok- powiedziałam i zaczęłam słuchać "Stay strong" na słuchawkach. Uwielbiałam przekaz tej piosenki.
    Pożegnałam się z Werą i poszłam do domu. Cały czas słuchałam tej samej piosenki. Gdy weszłam do swojego pokoju zaczęły lecieć słowa: "No more pain No more tears". I nawet nie wiem kiedy, ale łzy zaczęły płynąć z moich oczu. Nie mogłam przestać płakać. Co się za mną dzieje? Przecież już nic do niego nie czułam, a teraz co? Płaczę właśnie przez niego i to znowu. Spróbowałam się ogarnąć, chociaż słabo mi to wychodziło. Nie chcąc więcej o tym myśleć, zaczęłam odrabiać lekcje. W pewnym momencie dostałam SMS od Wery.
    Nie odpisałam, co dla Wery było znakiem zgody. Odrobiłam resztę lekcji i zjadłam kolację. Przebrałam się w pidżamę i weszłam na łóżko. Owinęłam się kocem, po czym wzięłam laptop.
Zalogowałam się na SKYPE, by pogadać z moją koleżanką, która od jakiegoś czasu nie mieszkała w Polsce. Zadzwoniłam i odebrała po chwili.
- Hej Vanessa.
- Cześć Wiki. Co u ciebie?
- A nawet ok, tyko spotkałam dzisiaj Karola.
- I jak? Trzymasz się?
- Nawet- powiedziałam bez przekonania.
- Szkoda, ze jestem tak daleko, bo bym cię przytuliła.
- Jesteś kochana.
- A co z Werą?
- Nie chce jej martwić. Dam radę sama.
- Mam nadzieję.
- Just be hopeful.
- Hahahaha widzę, że dasz radę.
- Tak- lekko się uśmiechnęłam.- Muszę już kończyć. Papa kochana.
- Dobrze. Trzymaj się. Papa.
    Wylogowałam się ze Skype i poszłam spać. Tej nocy źle spałam. Co chwilę się budziłam. Rano wstałam z potwornym bólem głowy. Niechętnie przygotowałam się do szkoły. Ubrałam się i zeszłam na dół.
       Weronika była o czasie. Przywitała się z nią i ruszyłyśmy w drogę. W pewnym momencie powiedziała:
- Zapomniałam ci wspomnieć. Karol na razie odpuścił sobie chodzenie do szkoły.
- Jak cudownie- szczerze się uśmiechnęłam.
*PIĄTEK WIECZÓR*
       Dzisiaj Wera miała u mnie nocować żebyśmy mogły razem pójść na koncert. Byłyśmy podekscytowane. Gadałyśmy o koncercie jak najęte. W końcu poszłyśmy spać.
      Rano obudziłyśmy się we wspaniałych humorach. Zjadłyśmy na śniadanie naleśniki z nutellą. Potem poszłyśmy z powrotem do mojego pokoju. Ja zrobiłam sobie kitka, a Weronika została w rozpuszczonych włosach. Następnie lekko się pomalowałyśmy i stanęłam przed szafą, zastanawiając się co ubrać. W końcu zdecydowałam się na to:
A do tego czarną koszulkę, żeby móc mieć rozpięta koszule, tak, jak nosił to Leo. Weronika w swoim stroju wyglądała naprawdę ślicznie.
         Gotowe wyszłyśmy. Na miejscu byłyśmy jako jedne z pierwszych. Wreszcie się zaczęło. Zrobiłyśmy sobie fotki z chłopcami i dostałyśmy autografy. Następnie przytuliłyśmy obu po kolei. Gdy przytulałam Leo, powiedziałam:
- Dziękuję za to, że jesteście. Wasza muzyka bardzo mi pomogła. Kocham was.
- Też cię kocham księżniczko- odpowiedział.
        Poszłyśmy pod scenę. Zbierało się coraz więcej ludzi aż w końcu koncert się zaczął. Było wspaniale. Podczas koncertu na scenę leciało wiele misiów, liścików i innych upominków. To było piękne. Wtedy sobie przypomniałam, że miałam pokazać chłopakom moja piosenkę. Wyciągnęłam kartkę z piosenka i akurat Leo podchodził do barierek przytulać fanki. Gdy doszedł do mnie, przekazałam mu kartkę. Wziął ją z uśmiechem. Tekst piosenki brzmiał: (notka od autorki: to mój tekst piosenki)
1.Tej nocy która była gwieździsta,
Nie umiem zapomnieć.
Tej nocy, gdy księżyc świecił tak jasno,
Na bardzo ciemnym niebie.
Tej nocy, gdy byliśmy tak szczęśliwi
I wciąż zakchani.
Tej nocy, gdy mnie całowałes,
A ja w oczy twe patrzyłam.
Ref: Nigdy tego nie zapomnę,
Byłam wtedy zbyt szczęśliwa,
Lecz teraz czuję tylko ból
I ogarniający mnie msutek.
Wcią pytam siebie:
Dlaczego odeszłeś?
Wciąż pytam,
Bo tak cię kochałam
2. Tej nocy, gdy jeszcze mnie kochales
I przytulałeś tak czule.
Tej nocy tak bezchmurnej
I ciepłej jak na wrzesień.
Tej nocy wyjątkowej,
Gdy jak w bajce było.
Tej nocy tak pamiętnej,
Gdy jak królewna byłam.
Ref:...
3. Tej nocy nie zapomnę,
Nawet gdybym chciala.
Tej nocy tak cudownej,
Gdy jeszcze nie płakałam.
Tej nocy tak ulotnej
Jak liść na wiatru grzbiecie.
Tej nocy tak odległej,
Gdy byłam tu dla ciebie.
Ref:....
4. Dlaczego teraz muszę
Lać tyle łez?
Po prostu chce zapomniec,
Nie kochać nigdy więcje.
Tamte chwile już nie wrócą,
Nawet jeśli zechcesz.
Tak sie to skończyło.
Rycerz nie istnieje.
To nie była bajka,
Więc smutne zakończenie.
               Po skończonym koncercie, zgodnie z umową, czekałyśmy przy scenie na Aleksandrę. Przyszła, gdy zrobiło się prawie pusto i poprosiła żebyśmy poszły za nią. Miała nam przedstawić swojego chłopaka. To, co zobaczyłyśmy odebrało nam mowę.
*******************************************************************************
Jak myślicie? Co zobaczyły Wiktoria i Weronika? Kim jest tajemniczy chłopak Aleksandry? Co pomyśla chłopacy o piosence Wiki?
Zostawcie po sobie komentarz. Wiem, że jestem wredna, że kończę w takim miejscu xD
 Chce ktoś jakiegoś imagina? Nie zapomnijcie zadawać pytań bohaterom :D Buziaki Misiaki :*
Bambino? Bambino

IMAGIN

             Właśnie skończyliśmy z Leo koncert i szliśmy do busa. Po drodze rozdawaliśmy autografy i robiliśmy sobie zdjęcia z fankami. Nagle w tłumie zobaczyłem piękną dziewczynę. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wiem, że nie powinienem tego robić, ale szybko napisałem kilka słów na kartce i podszedłem do dziewczyny. Zrobiłem sobie z nią zdjęcie, a potem wsunąłem kartkę w rękę.
         W końcu byliśmy w busie. Od razu rzuciłem się na swoje łóżko. Myślałem o pięknej dziewczynie. Polki to naprawdę śliczne dziewczyny. Na twarzy cały czas miałem uśmiech. Nagle zobaczyłem czyjąś rękę nad twarzą. To był Leondre.
- Co robisz?- spytałem.
- Od jakiegoś czasu do ciebie mówię. Nie zwracasz na mnie uwagi.
- Przepraszam, ale się zamyśliłem.
- Nad czym?
- No...- zacząłem mu opowiadać.

*Asia*
        Dostałam od Charliego karteczkę. Bardzo mnie to zdziwiło. Postanowiłam przeczytać ją dopiero w domu. Jednak byłam zbyt ciekawa. Rozłożyłam karteczkę i zaczęłam czytać:
"Cześć. Jesteś naprawdę piękna. Gdy tylko cię zobaczyłem, to...poczułem, że jesteś wyjątkowa. Jeżeli masz ochotę to spotkajmy się jutro o 14 w parku, który jest niedaleko miejsca dzisiejszego koncertu. Charlie"
   Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie przeczytałam. Mój idol chciał się ze mną spotkać i do tego spodobałam mu się. O tym nie pomyślałabym nawet w najśmielszych marzeniach. To było cudowne. Postanowiłam pójść jutro na spotkanie. Już nie mogłam się doczekać.
    Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Zjadłam śniadanie i zaczęłam się przygotowywać. Włosy upięłam w wysoką kitkę i lekko się pomalowałam. Wybrałam ubrania i poszłam do końca się przygotować.
        Wyszłam z domu i udałam się w miejsce spotkania. Chłopak siedział na ławce, a gdy mnie zobaczył natychmiast podszedł. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Wyglądasz ślicznie- powiedział, a moje policzki oblał rumieniec.
- Dziękuję. Ty również. Jestem Asia- podałam mu rękę, a on ją pocałował.
- Idziemy na spacer?- spytał i szeroko się uśmiechnął, jego tęczówki świeciły niesamowicie.

- Oczywiście.
       Po drodze kupiliśmy sobie lody.Rozmawialiśmy o wielu rzeczach i ciągle się śmialiśmy. To było cudowne popołudnie.
*Charlie*
      Nie mogłem oderwać oczu od brunetki. Była niesamowita. Piękna, mądra i zabawna. Nie żałowałem tego, że ja zaprosiłem. Było cudownie. Poszliśmy nad mały staw. Usiedliśmy i patrzyliśmy na zachodzące słońce. W pewnym momencie chwyciłem jej dłoń. Popatrzała na mnie i się zarumieniła. Wyglądała uroczo. Oparła głowę na moim ramieniu i siedzieliśmy w milczeniu.
- Charlie.
- Tak?- spytałem.
- Czy możesz mi coś zaśpiewać.
- Oczywiście. Co byś chciała?
- Refren "Shining stars".
- Jasne.
     Zacząłem śpiewać, a gdy skończyłem przytuliła mnie. Nie chciałem jej puszczać. Jednak w pewnym momencie zadzwonił jej telefon. Chwilę rozmawiała po polsku, po czym podeszła i powiedziała:
- Muszę już wracać do domu.
- Odprowadzę cię- zaproponowałem.
- Nie musisz.
- Ale chce- chwyciłem jej rekę i poszliśmy.
      Szliśmy powoli, lecz i tak za szybko dotarliśmy na miejsce. Popatrzyła na mnie i powiedziała:
- To.... Pa- przytuliła mnie. Już chciała iść do domu, lecz wtedy przyciągnąłem ją do siebie, popatrzałem w te piękne oczy i pocałowałem ja. Było niesamowicie.
*Asia*
      Chciałam już iść, gdy Charlie mnie przyciągnął i pocałował. Była w szoku, lecz po chwili oddałam pocałunek. To było marzenie. Było wspaniale.
- Kocham cię księżniczko- powiedział czule.- Nie chcę się z tobą żegnać.
- Ja też nie, ale Charlie... Jesteś sławny i jeździsz po całym świecie.
- Hmm...... Ale możemy utrzymywać kontakt.
- Dobrze- podał mi swój numer telefonu.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy przed moim wyjazdem.
- Ja też- pocałowałam go w policzek i poszłam do domu.
      Następnego dnia rano spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że dostałam wiadomość od Charlsa. Napisał, że mogę jechać z nim w trasę. Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam. Od razu pobiegłam do mojej mamy i opowiedziałam jej wszystko. Nie chciała się zgodzić, bo powiedziała, że znam tego chłopaka jeden dzień, jednak długo ja namawiałam i w końcu się zgodziła pod warunkiem, że  pozna wcześniej jego i osoby z którymi pojadę. Była wniebowzięta. Od razu napisałam do Charliego. Też się ucieszył.
       *TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
*Charlie*
      Już od tygodnia moja księżniczka jest ze mną w trasie. Nie mogę przestać o niej myśleć. Cały czas ja przytulam. Spełniło się moje marzenie. Wreszcie znalazłem kogoś, kogo kocham całym moim serduszkiem. Gdy o tym pomyślałem, spojrzałem na moja królewnę. Spała już.
- Kocha cię my polish queen- powiedziałem i pocałowałem ja w usta.- Śpij słoneczko- również odpłynąłem do krainy morfeusza.
******************************************************************************
I mamy imagin dla Asi. Jak się podoba? Zostawcie po sobie komentarze. Czy ktoś jeszcze chce imagin? Zapraszam do zakładki: pytania do bohaterów. Buziaki miśki :*

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 2

- Wera! Spójrz!
- Co się stało?
- No tam- pokazałam na prawo od nas.
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Kogo tam widzisz?
- Ludzi.
- Wera!
- No co?
- Ola! Tam stoi Ola- odwróciłam przyjaciółkę w stronę dziewczyny stojącej na prawo.

- O matko! Jak ja dawno jej nie widziałam. Ola!
- Hm?- odwróciła się zdezorientowana dziewczyna.- O! Wera! Wika! Co wy tu robicie?
- Byłyśmy na zakupach. Idziemy na koncert BAM.
- WOW. Ja też- uśmiechnęła się.
- Jak się cieszę, że cię widzę- przytuliłam ją.
- Też się cieszę dziewczyny, ale teraz muszę już lecieć. Pogadamy potem, ok? Wpisze wam mój numer. Umówiłam się z chłopakiem i nie chcę się spóźnić- wpisała mi numer telefonu.
- Papa- przytuliłyśmy ją.- I koniecznie będziesz musiała nam przedstawić swojego chłopaka.
- Po koncercie BAM, ok? Bo przed będę zabiegana.
- Oki.
- To pa, bo się spóźnię.
- Bye.
     Poszłyśmy do domu. Zjadłyśmy obiad. Potem udałyśmy się do mojego pokoju i zaczęłyśmy przymierzać nowo kupione ubrania. Przy tym rozmawiałyśmy o Oli. Była to dziewczyna. którą poznałyśmy na koloniach. Bardzo się polubiłyśmy. Miała 17 lat, więc  była dwa lata od nas starsza.
- Może do niej napiszemy, żeby miała nasz numer?
- Ok. To co pisać?- wyciągnęłam telefon.
- Szybko odpisuje.
- No. W ogóle to były super wakacje. Pamiętam, że ona uwielbia jak się do niej mówi Aleksandra.
- Albo Aleks. Dlatego ją tak nazywam.
- Wiesz co? Nie mogę się doczekać przyszłej soboty.
- Ja też. Tylko szkoda, że jutro musimy iść do szkoły. Tak mi się nie chce.
- Mi też. Własnie! Masz zrobiona matmę?
- Tak.
- A pomożesz mi?
- Janse.
- Dziękuję.
       Zrobiłyśmy lekcje i Weronika poszła do domu. Ja postanowiłam, że przygotuje ubrania do szkoły. Stałam przed szafą, ale nie wpadłam na żaden pomysł, więc rzuciłam się na łóżko. Wzięłam z szafki telefon i zobaczyłam, że mam wiadomość od Aleks.
 Byłam ciekawa czemu tak nagle zmieniła, ale nie chciałam pytać.
                                                        *RANO*
     Obudziłam się o 6:30, równo z budzikiem. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie. Potem wróciłam do góry, wykonałam poranną toaletę i się ubrałam.

 Spakowałam plecak i spojrzałam na zegarek. Była 7:05. Szybko się pomalowałam. To znaczy zrobiłam kreski i użyłam błyszczyka. Zeszłam na dół z plecakiem i zarzuciłam trampki. Jestem gapą i musiałam wrócić po telefon. Zauważyłam nieodebrane połączenie od Wery. Oddzwoniłam.
- Halo?
- Cześć. Dzwoniłaś.
- Tak. Pierwsze, zaraz po ciebie będę.
- Czekam gotowa- powiedziałam nakładając bluzę.
- I drugie, Karol będzie dzisiaj w szkole.
- Co? Dlaczego?
- Nie wiem, ale powiedzieli mi, że przyjdzie.
-  O nie! Nie chcę go spotkać.
- Przykro mi.
- Dzięki. Dobra zaraz się widzimy. Pa.
           Rozłączyłam się. Wera była punktualnie o 7:30. Wyszłyśmy do szkoły. Nie chciałam widzieć Karola. Za bardzo mnie skrzywdził. Przez niego długo płakałam. Pozbierałam się dzięki piosenkom BAM, ale on znowu ma wrócić. Było wiele złego w moim życiu, ale spotkanie jego było jedną z najgorszych rzeczy, jakie się mi przydarzyły. Do szkoły dotarłyśmy jak zwykle 15 minut przed dzwonkiem. Usiadłyśmy w kawiarence i czekałyśmy na lekcje. Po chwili ktoś się do nas dosiadł. Odwróciłam głowę. To był Karol.
- Co ty tu robisz?- spytałam.
- A może tak: cześć?
- Cześć. Co tu robisz?
- Wikuś chciałem cię przeprosić. Wiem, że popełniłem błąd, ale chciałem go naprawić. Chciałbym żebyś dała mi drugą szanse- zamurowało mnie.
**************************************************************************
Mamy kolejny rozdział :D Miał być wczoraj, ale lepiłam pierogi. Niezła była głupawka. Mam nadzieję, że się podoba. W ramach prezentu świątecznego zakładam nową zakładkę. Jest to: PYTANIA DO BOHATERÓW . Mam nadzieję, że podoba wam się ten pomysł.
Teraz życzenia, więc:  Niech się spełnią wasze marzenia. Znajdźcie wymarzonego chłopaka. Bogatego mikołaja. Super świąt. Wystrzałowego sylwestra. I oczywiście jak najlepsze życzenia żebyście spotkały BAM :)
Postaram się żeby rozdział był jutro, ale nie obiecuję. Postaram się pisać też co jakiś czas imaginy. Możecie pisać w komentarzach jeżeli chcecie jakiś imagin na życzenie :D
Jak myślicie: co powie Wiki? Piszcie w komentarzach. :D Wesołych Świąt miśki.

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 1

- Wiki! Wiki! Gdzie jesteś?
- Na górze, w swoim pokoju.
     Po chwili w drzwiach pokoju pojawiła się niebieskooka blondynka. Była ślicznie ubrana. Patrzała na mnie z dziwną miną. Postanowiłam wstać. Zeszłam z łóżka i podbiegłam do niej, przytuliłam ją. Chwile stała nieruchomo, po czym odwzajemniła uścisk.
 - Chodź, siadaj- usiadłyśmy na moim łóżku. Od razu chwyciłam podyuszkę i popatrzyłam na przyjaciółkę. - Co tam?
- Czy nie mogę przyjść tak sobie?
- Hmm.. Skro rozmawiałyśmy przez telefon, a ty przybiegłaś po dwóch minutach,a do tego krzyczałaś na cały dom, to nie. Nigdy tak nie robisz. Zawsze jak rozmawiamy, zajmuje ci pół godziny, żeby tu dojść i pytasz mojej mamy gdzie jestem. Więc mów. co jest?
- No..
- Mów! Nie każ mi prosić- walnęłam ja poduszką i zaczęłam się smiać.
- Nie bij mnie- również zaczęła się śmiać.
- A powiesz mi?
- Skoro muszę.
- Tak musisz.
- No ok. Mam super wiadomość. Tylko chciałam cię potrzymać w niepewności.
- O nie! Jak mogłaś- udałam obrażoną.
- Nie strzelaj focha. Już ci mówię. Więc...- zrobiła chwilę pauzy.- Mam bilety na Ba.... nie zdążyła skończyć, bo jej przerwałam.
- Nie gadaj! Masz bilety na BAM?
- Tak, niecierpliwy człowieku.
- O matko! Jak cudownie.
- Już, już, uspokój się. Jeszcze coś.
- Chyba nic nie może przebić tej wiadomości.
- Owszem może. Mamy M&G.
- teraz to mnie rozwaliłaś. To cudowna wiadomość. Wera jesteś genbialna- uściskałam ją.- Normalnie cię kocham.
- DFobra, puść, bo mnie udusisz.
- Oj- odsunęłam się i zaczęłyśmy się śmiać. Byłam zachwycona. To moi idole.  Kocham ich obu tak samo. Chyba nie umiałabym między nimi wybrać. Są cudowni. Zmienili moje życie. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdyby nie oni. Zmienili mój świat na lepsze i teraz nie wyobrażam sobie życia bez nich. Ich piosenki poprawiły mi humor w najgorszych momentach. Dzięki nim stałam się szczęśliwa i odważna. Staram się zapomnieć o bolesnej przeszłości i iść naprzód z uśmiechem na ustach. Oni pokazali mi, że trzeba wierzyć w siebie i się uśmiechać. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Weroniki:
- Ziemia do Wiktoria- pomachała mi ręką przed twarzą.- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej.
- Wzruszyłam się i myślałam o tym jak wiele dzięki nim się zmieniło. Nie wiem co by było gdyby nie pojawili się oni- do moich oczu mimowolnie mapłynęły łzy. Przyjaciółka przytuliła mnie i powiedziała:
- Ej, nie płacz. Wszystko jest dobrze i tak będzie. Nie masz czym się przejmować- otarła łzy z moich policzków.- Wiem, że było ci ciężko, ale już jest dobrze. Nie myśl o tym,co było.
- Dziękuję, że cię mam- otrząsnęłam się.- Musimy iść na zakupy.
- I ten uśmiech chciałam zobaczyć. Pamiętaj: "Keep smiling, keep smiling and we`ll see what tomorrow brings- zaczęła nucić.
- Keep smiling, keep smiling and be thankful for a little things- dokończyłam.
- No! To chodźmy na te zakupy- wzięłam torebkę i zeszłyśmy na dół. W kuchni była moja mama.
- Mamo idziemy do sklepu.
- Po co?
- Po ubrania na koncert BAM- uśmiechnęłam się.
- Dobrze. Tylko bądźcie z powrotem za dwie godziny.
- Dlaczego?- spytałam zdziwiona.
- Em.. będzie obiad.
- No dobrze- powiedziałam z lekkim zwątpieniem w głosie.
   Wzięłyśmy bluzy i wyszłyśmy. Od razu udałyśmy się do naszego ulubionego sklepu. Wpadłyśmy w szał zakupów i nim się spostrzegłyśmy minęło półtorej godziny. Kupiłyśmy kilka ładnych ubrań i postanowiłyśmy wracać.

    Gdy wracałyśmy, stało się coś, czego się nie spodziewałyśmy. To był mega szok.
****************************************************************************
To wszystko na ten rozdział. Mam nadzieję, że się wam podobał. Dajcie znać w komach. Następny rozdział będzie niedługo. Jak myślicie, co będzie dalej? Narazie Miśki <3 <3 <3 ~Wiki