czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 6

 Przeczytajcie notkę pod rozdziałem!

*Wiktoria*
      Obudziłam się parę minut przed 6, tuż przed moim budzikiem. Wstałam i zeszłam na śniadanie. Potem umyłam żeby, ubrałam się, uczesałam i lekko pomalowałam
Spakowałam książki to plecaka i zeszłam na dół. Ubrałam buty i czekałam na Weronikę. Robiłam wszystko mechanicznie, jak jakiś robot. Bałam się dzisiejszej rozmowy z Leo, lecz wiedziałam, że muszę i chcę ją odbyć.
- Cześć- przywitałam się z przyjaciółką.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz jak zombie.
- Nie wyspałam się.
- Przecież ty zawsze jesteś wyspana. Co jest?
- Mam dzisiaj pogadać z Leo o Karolu. Trochę mnie to przeraża, ale chcę to zrobić.
- Rozumiem.
- Wiem, że tobie też powinnam wszystko powiedzieć, ale zrozum.... boję się. To dla mnie ciężkie. Zgodziłam się mu powiedzieć, bo... W sumie sama nie wiem dlaczego się na to zdecydowałam.
- Ja wiem.
- Tak? Dlaczego?
- Bo go kochasz.
- Wiem. Przecież to mój idol. Charliego też kocham.
- Nie. Nie rozumiesz. Kochasz bo dużo bardziej niż idola. Zakochałaś się w nim. Dlatego potrafisz mu zaufać. Oddałaś mu swoje serce. Nie chcesz sobie tego uświadomić, bo boisz się kolejnego odrzucenia, ale uwierz mi. On pragnie twojego szczęścia. Kocha cię ponad wszystko. Jesteś jego księżniczką i świecącą gwiazdą. On nie pozwoli byś upadła. Nie pozwoli cię skrzywdzić. Będzie cie chronił. Przy nim nie będziesz płakać chyba, że ze szczęścia. To na niego czekałaś. On jest królewiczem, który cię ocali. On będzie przy tobie. Nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce. Jesteś jego królewną. Pewnie teraz myślisz: "Przecież każda Bambino to jego królewna"- jakby czytała mi w myślach.- Masz rację, ale ty jesteś tą wyjątkową. Skąd to wiem? Po pierwsze widzę. To jak on się zachowuje, jak cię traktuje o tym świadczy. Po drugie dzwonił wtedy do mnie i martwił się o ciebie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale jesteś jego wyjątkową i jedyną księżniczką. Boi się ciebie skrzywdzić. Chce cię dokładnie poznać. Jesteś jego tlenem, jego światłem, gwiazdą i jego największą miłością. Ty też jesteś w nim zakochana. Widzę jak na niego patrzysz. Pasujecie do siebie idealnie. Mówią, że kiedy rodzi się człowiek, to z nieba spada dusza i dzieli się na dwie części. Jedna trafia do kobieta, a druga do mężczyzny. Potem całe życie człowiek próbuje odnaleźć swoją druga połówkę. To on jest drugą połową twojej duszy. Uzupełniacie się idealnie. Pasujecie do siebie. Proszę, nie zepsujcie tego. Nie możecie. Musicie być razem. To jest wam pisane w gwiazdach.
       Doszłyśmy właśnie do szkoły. To, co powiedziała Weronika, było... Nawet nie umiałam tego opisać. Chyba miała rację. Naprawdę zakochałam się w tym chłopaku. Chciałam mu oddać swoje serce. Bałam się, ale jednak w głębi duszy czułam, że to dobry wybór, bo on mnie nie skrzywdzi. Nie każe mi pochopnie podejmować decyzji, troszczy się o mnie, chce mnie poznać i pomóc. Jest najlepszy. Drugiego takiego człowieka nie ma na całym świecie. Pokrzepiłam się tą myślą i weszłam do szkoły, a tam....
*Aleksandra*

- Charlie, spójrz- pokazałam chłopakowi wiadomość. Również nieco się przeraził.
- Wiesz kto mógł to napisać?
- Nie. Hmm...
- Kto mógłby tego chcieć? Czekaj. Leo!
- Nie chcę go zamartwiać.
- Może nam pomóc.
- No.... Dobrze- chłopak przyszedł po chwili.
- Co jest?
0 Wiesz kto mógł to napisać?- pokazał brunetowi telefon.
- Ja... Ja... Karol.
- Karol? Jesteś tego pewny?- zapytałam przerażona.
- Tak. Jak szedłem po Wiktorię, wybiegła z domu właśnie przez niego. Zabrałem ją i wtedy nie szedł za nami. Myślałem, że sobie odpuścił, gdy mnie z nią zobaczył.
- Jak widać nie. Tylko co możemy zrobić?
- Nie pozwolę mu skrzywdzić mojej królewny. Pożałuje tego, że grozi moim przyjaciołom.
- Leo nie rób nic pochopnie. Nie wiadomo co on może wymyślić. Jest nieobliczalny.
- On? Nie jest groźny. Coś z tym zrobię.
- Zanim na cokolwiek się zdecydujesz, to pogadaj ze mną lub Charliem, ok?
- Dobrze- odszedł. Reszta wieczoru minęła spokojnie, ale byliśmy zaniepokojeni. Nie uspokajał nas fakt, że Leo coś knuje.
*Weronika*
          Stałam przy szafce, czekając na lekcje. Kawałek przed szkołą rozstałam się z Wiktorią, bo musiałam załatwić pewną sprawę, jednak nigdzie jej teraz nie widziałam. Poszłam do salę od matematyki. Zadzwonił dzwonek, a jej nadal nie było. Zaczęłam się niepokoić. Rozumiem, że mógł ją trochę przytłoczyć mój "wykład", ale wiedziałam, że się ze mną zgadza, ale teraz nie było jej na lekcji,a ona nigdy ich nie opuszcza. W szczególności matematyki. Bałam się o nią. Rozejrzałam się po sali. Nigdzie jej nie było. Karol miał być u nas dzisiaj na lekcjach, ale jego także nie widziałam. Gdy nauczycielka przeczytała listę obecności, miałam pewność- nie było ich obojga. Bałam się. Niecierpliwie siedziałam na krześle. Zapytałam nauczycielki, czy mogę na chwilę wyjść. Niechętnie się zgodziła. Gdy tylko zamknęły się drzwi klasy, zaczęłam biec. Rozglądałam się, lecz nigdzie nie było po niej śladu. W pewnym momencie wydawało mi się, że mignęła mi sylwetka brunetki, pobiegłam w tamtą stronę. To jednak nie była ona. Szukałam dalej,a korytarz był długi...
Spojrzałam na zegarek. Minęło 10 minut. Nauczycielka mnie zabije. Biegiem wróciłam do sali. Spojrzałam na moją klasę. Karol siedział w ławce z Dagmarą, ale Wiktorii nigdzie nie było. Z jednej strony poczułam ulgę,a z drugiej coraz bardziej się niepokoiłam. Niechętnie zaczęłam rozwiązywać zadania.
*Charlie*
       Wstałem rano w świetnym humorze. Chciałem obudzić Aleks,a le moja księżniczka słodko spała. Zrobiłem dla nas śniadanie i poszedłem do niej. Połaskotałem ją, a ona zakryła się kołdrą. Ściągnąłem ją z niej i pocałowałem w czoło:
- Śniadanie gotowe. Wstawaj aniołku.
- Która godzina?
- Koło 9, a co?
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie?
- Wcześnie? Leń. Wstawaj. Ciesz się, że nie budzę cię tak, jak Leondre.
- Spróbowałbyś.
          Zjedliśmy śniadanie i zaproponowałem zebyśmy wyszli na spacer. Zgodziła się. Poszedłem się ubrać.
Aleks wybrała śliczny komplet.
Chwyciłem jej rękę i wyszliśmy. Cieszyliśmy się słońcem i swoim towarzystwem. Nagle Ola powiedziała:
- Jesteś wredny.
- Co? Czemu?
- Obudziłeś mnie z pięknego snu.
- Jakiego?
- Brałam ślub.
- Z kim?
- No przez ciebie właśnie tego się nie dowiedziałam.
- A ja to wiem.
- Tak? Co ty nie powiesz.
- No- wziąłem ją na ręce.- Ze mną księżniczko. To ja! Twój książe.
- Puść mnie głupku!
- O nie!- podeszliśmy do fontanny. Popatrzylem na nią z chytrym uśmieskziem.
- Co ty....? Nie, nie, nie! Charlie nie!
- Hmm...
- Zrobię co zechcesz, tylko mnie tam nie wrzucaj.
- Co zechcę?
- Tak- postawiłem ją, chciała mi uciec, jednak miałem lepszy refleks i ją złapałem.
*******************************************************************************
Mamy kolejny rozdział. Co zobaczyła Wiki? Co chce Charlie? Piszcie. Komentarze motywują. A! I ogromnie dizękuję za tyle wyświetleń. Jesteście cudowni.
Wesołego sylwestra kredeczki :* I pamiętajcie, żeby pozdrowić pierniki.
Imagina wygrały Asia i Klaudia. Dostaniecie wspólnego, ale już w nowym roku :*  Obie zgadłyście, że będzie to groźba.



9 komentarzy: